Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 4 maja 2024 08:02
Reklama Filplast

Żyli tysiące kilometrów od siebie, spotkali w Dolnej i mieli dwa wesela

Ona jest Meksykanką, on Polakiem. Połączyły ich Światowe Dni Młodzieży, a dokładniej Dolna. Dzieliły ich tysiące kilometrów i kilkanaście godzin lotu. Ale to nie było dla nich żadną przeszkodą. Ich relacja przetrwała, stworzyli związek, a dziś są małżeństwem. Poznajcie historię Ivette i Adama.
Żyli tysiące kilometrów od siebie, spotkali w Dolnej i mieli dwa wesela
Ivette i Adam są polsko-meksykańskim małżeństwem. Tutaj na zdjęciu ze ślubu w Meksyku

Autor: Archiwum prywatne

Adam Urbańczyk urodził i wychował się w Strzelcach Opolskich. Na czas studiów przeprowadził się do Wrocławia. Tam też pracował, ale ponad rok temu, po dziesięciu latach, wrócił do rodzinnego miasta.

Ivette, jego żona, pochodzi z Cruz Azul w centrum Meksyku. Do Polski przyjechała na chwilę, dokładnie na Światowe Dni Młodzieży, które odbywały się sześć lat temu w Krakowie. Tak wszystko się zaczęło.

- W Dolnej organizowano imprezę dla wszystkich pielgrzymów, którzy wybierali się na Światowe Dni Młodzieży i zatrzymali się w naszych stronach - zaczyna opowiadać pan Adam. - Wśród nich byli pielgrzymi z Niemiec, Libanu i oczywiście z Meksyku. Oprócz nich, były tam również osoby i rodziny, które ich przyjmowały. Osobiście nie wybierałem się do Krakowa, a w Dolnej znalazłem się za sprawą moich rodziców, którzy gościli u siebie w domu dwóch pielgrzymów, akurat nie była to Ivette (uśmiecha się do swojej żony). Na miejscu były różne zabawy, wspólne tańce. Z Ivette zobaczyliśmy się na parkiecie, zamieniliśmy pierwsze słowa.

Po Światowych Dniach Młodzieży Ivette wróciła do Meksyku, ale mimo dzielącej odległości, ich znajomość trwała, a co więcej - zaczęła się rozwijać. Przez rok kontaktowali się ze sobą za pośrednictwem internetu, a dokładniej Facebooka.

- Kiedy spotkałam Adama w Dolnej, powiedziałam, okej, spróbujmy - wspomina pani Ivette. - Był dla mnie bardzo miły, życzliwy. Cieszyłam się na rozmowy z nim, poznawanie jego kultury, tradycji, rodziny, a nawet pogody, magicznej pogody (mówi z uśmiechem o leżącym za oknem śniegu).

Przełomowy moment

Z każdym miesiącem i rozmową, choć wirtualnie, poznawali się coraz lepiej, wiedzieli o sobie więcej. Tak wyglądała ich relacja, dopóki Ivette nie napisała kilku słów, które teraz, w kontekście ich małżeństwa, okazały się bardzo ważne.

- W pewnym momencie napisała mi, że jeśli kiedyś chciałbym odwiedzić Meksyk, to zaprasza - opowiada pan Adam. - Oczywiście napisała to z grzeczności (śmieją się oboje). Ale potraktowałem to całkiem poważnie. Od razu zacząłem szukać biletów. I tak w marcu miałem kupiony bilet do Meksyku na lipiec.

- Kiedy się o tym dowiedziałam, powiedziałam tylko, Oh my God! (O mój Boże) - śmieje się pani Ivette.

Dokładnie rok po spotkaniu w Dolnej i miesiącach internetowej znajomości Adam poleciał do Meksyku. Wtedy byli tylko przyjaciółmi. Choć, jak przyznają, coś wisiało już w powietrzu.

- Leciałem tam z przekonaniem, że zobaczymy, co z tego wyjdzie, a jak nic, najwyżej będę miał wakacje życia, zwłaszcza że wtedy Meksyk był dla mnie dość egzotyczny - mówi pan Adam. - W ciągu dwóch tygodni, które tam spędziłem, mieliśmy czas, żeby porozmawiać twarzą w twarz, bardziej się poznać. Wszystko stało się bardziej realne. I okazało się, że to był moment przełomowy, bo właśnie wtedy padły pierwsze słowa miłości.

Podróż z pierścionkiem

Adam wrócił do Polski. Utrzymywali związek na odległość. Jak mówią, to nie było najłatwiejsze. Później Ivette przyjechała do Strzelec Opolskich. Z racji na dzielące ich tysiące kilometrów, widywali się co pół roku, na przemian.

- Na początku 2019 roku pojechałem tam na trzy miesiące - wspomina pan Adam. - Wynająłem pokój, chcieliśmy pobyć ze sobą, zobaczyć, jak nasza relacja zafunkcjonuje na co dzień.

I zafunkcjonowało. Jesienią 2019 roku Adam poleciał do Meksyku z pierścionkiem zaręczynowym.

- To było wielkie, ale bardzo romantyczne, zaskoczenie - mówi o zaręczynach pani Ivette.

Potem zaczęło się planowanie wesela. Nie jednego, a dwóch. Najpierw w Meksyku, później w Polsce. Uroczystości odbyły się latem tego roku.

- Podwójne wesele to coś niestandardowego - przyznaje pan Adam. - Jednak o tyle standardowe było to, że ślub i wesele odbyło się w miejscu zamieszkania panny młodej. Natomiast dwa tygodnie później mieliśmy mszę z odnowieniem przyrzeczeń małżeńskich tutaj, w Strzelcach Opolskich. Zorganizowaliśmy też imprezę weselną.

Podczas obu uroczystości zarówno Ivette, jak i Adamowi towarzyszyli najbliżsi. Na wesele do Meksyku polecieli rodzice, siostry z mężami, siostrzeniec Adama, jego koledzy z żonami oraz przyjaciele Ivette ze Strzelec Opolskich i okolic, z którymi utrzymuje kontakt od czasu Światowych Dni Młodzieży. Podczas polskiego wesela Ivette mogła liczyć na rodziców, ciotkę, kuzynkę i kuzyna z żoną.

- Wesele w Meksyku było jednodniowe - opowiada pan Adam. - Różnica jest taka, że tam zaprasza się na wesele zdecydowanie więcej osób, nawet takich krewnych, z którymi nie ma się kontaktu, a wypada zaprosić. U nas zazwyczaj jest też jeden zespół, który prowadzi imprezę, a tam kilka, które grają na zmianę. Dlatego, że muzyka gra na okrągło, tańczy się tam o wiele więcej.

Postanowili zamieszkać w Strzelcach Opolskich i właśnie z nimi wiążą plany na przyszłość. Decyzję o tym, że zamieszkają tutaj, podjęli już przed ślubem.

- Zawsze wiedzieliśmy, że jedno z nas będzie musiało opuścić swój kraj i rodzinę - mówi pan Adam. - To nie było łatwe, ale po wielu rozmowach razem z Ivette zadecydowaliśmy, że zamieszkamy w Polsce. Strzelce Opolskie są moim rodzinnym miastem, ale oprócz tego, gdy już jedno opuściło rodzinę, chcieliśmy być blisko rodziny drugiego.

- Jestem bardzo zadowolona i wdzięczna, że mogę tutaj żyć, wśród naprawdę miłych i dobrych ludzi. Uważam, że to dobre miejsce do życia, bogate w wiele pięknych tradycji. Tutaj zbliżyłam się też do kościoła, do Boga - wylicza pani Ivette, która kilka razy w tygodniu rozmawia ze swoimi najbliższymi.

Jakie są różnice?

Są polsko-meksykańskim małżeństwem, ale jak mówią, trudno dostrzec im różnice w życiu codziennym.

- Na pewno różni się jedzenie - przyznaje pan Adam.

- Tutaj ludzie robią wszystko sami, są bardziej samowystarczalni, robiąc na przykład różne przetwory. W Meksyku idzie się do sklepu i po prostu kupuje, a tutaj wielu ludzi stara się wytworzyć coś własnymi siłami - zauważa pani Ivette.

- Na początku dziwiła się też, że inaczej funkcjonuje nasze państwo, ulice są bardziej zadbane, a domy wyglądają, jak domki dla lalek (mają spadziste dachy, dopracowane detale i piękne ogródki) - dodaje pan Adam. - Choć nam wydaje się to normalne, w Meksyku niekoniecznie tak to wygląda. Nie było też wielkich barier językowych, Ivette musiała trochę podciągnąć swój angielski, żeby lepiej się ze mną komunikować. A kiedy się poznaliśmy, zacząłem interesować się hiszpańskim, a później się go uczyć. I tak z czasem przerzuciliśmy na hiszpański i w tym języku na co dzień ze sobą rozmawiamy. Teraz powinniśmy przerzucić się na polski (uśmiechają się).

O ile w życiu codziennym różnice się zacierają, to więcej pojawia się ich, jeśli chodzi o święta Bożego Narodzenia.

- Tam jest bardziej po amerykańsku, tak jak widzimy w filmach - stwierdza pan Adam. - Prezenty przynosi Mikołaj, a nie jak u nas, w naszym regionie Dzieciątko. Przynosi je nie 24 grudnia, a dzień później, 25. U nas w Wigilię przygotowuje się potrawy bezmięsne, tam mięso jest. Do samej kolacji też zasiada się później, nawet dużo później, bo o 23.00.

- Tego dnia przygotowujemy piniatę, którą rozbijają dzieci - dopowiada pani Ivette, uśmiechając się na myśl o tym zwyczaju.

- Nie obchodzą też Mikołajek, za to 6 stycznia przychodzą do nich Trzej Królowie, prawie jak u nas. Ale z tą różnicą, że w Meksyku przynoszą prezenty - kończy pan Adam.

Czytaj wszystkie najważniejsze informacje z powiatu strzeleckiego. Kup aktualne e-wydanie "Strzelca Opolskiego"!


Podziel się
Oceń

Komentarze
ReklamaSkład Opału
ReklamaHeimat
ReklamaMaxima - grudzień
ReklamaHelios
ReklamaOptyk Ptak 1197
ReklamaRe-gat
zachmurzenie duże

Temperatura: 13°CMiasto: Strzelce Opolskie

Ciśnienie: 1015 hPa
Wiatr: 10 km/h

Ostatnie komentarze
J Autor komentarza: MieszkaniecTreść komentarza: OSP Fosowskie jest jedyną atrakcją dla dzieci w Fosowskiem.Dziękujemy OSP Fosowskie i życzymy dużo sukcesów.Data dodania komentarza: 16.04.2024, 11:56Źródło komentarza: Chętnych do Drużyn Pożarniczych nie brakuje J Autor komentarza: MieszkaniecTreść komentarza: Pani Baryga, nie ma szkoły podstawowej w Staniszczach Wielkich.Proszę nie wprowadzać w błąd czytelników Strzelca Oplskiego. Proszę się dokładnie dowiedzieć gdzie ta szkoła się znajduje.Data dodania komentarza: 25.03.2024, 18:43Źródło komentarza: Młodzież recytowała poezję po niemiecku J Autor komentarza: JanTreść komentarza: Jaka praca taka płaca.Data dodania komentarza: 14.03.2024, 10:51Źródło komentarza: Coraz mniej chętnych na radnych. Bo się to nie opłaca S Autor komentarza: AdamTreść komentarza: No ciekawe. Niech pokażą te plany.Data dodania komentarza: 05.03.2024, 12:59Źródło komentarza: Ul. Mickiewicza w Zawadzkiem będzie remontowana jeszcze w tym roku J Autor komentarza: JanTreść komentarza: Dokładne miejsce pożaru to dzielnica FosowskieData dodania komentarza: 26.02.2024, 18:35Źródło komentarza: Uratował seniora przed ogniem. Dzielnicowy z Kolonowskiego z ważnym odznaczeniem K Autor komentarza: TommyTreść komentarza: Miasto się wyludnia nie przez brak pracy. Miasto się wyludnia bo w tym mieście nie ma co robić po pracy. Tylko markety, apteki i mini galerie handlowe.Data dodania komentarza: 23.02.2024, 19:55Źródło komentarza: Wybory 2024. Jan Wróblewski po 10 latach robi drugie podejście do władzy
Reklama