Pierwsza zasada. Gdy już nasze szyby zamarzną - ręce precz od wycieraczek. Nawet obfite spryskanie szyby zimowym płynem nie uwolni ich od razu od lodu. Uruchomienie wycieraczek jest wtedy dla nich zabójcze. Delikatne gumowe pióra się wyszczerbią i znów trzeba będzie wybrać się na zakupy.
Najoczywistsze jest potraktowanie zamarzniętej szyby skrobaczką. Tylko, że w ten sposób robimy naszemu ukochanemu pojazdowi krzywdę. Nie widać tego gołym okiem, ale każde użycie skrobaczki pozostawia na szkle miniaturowe zarysowania. Z czasem okna pokrywają tak gęstą siatką rys, że pogarszają one widoczność.
Zdecydowanie lepszy dla samochodu jest odmrażacz w płynie. Przeważnie można go nabyć z atomizerem, który rozpyla go na potrzebnym obszarze. Odmrażacz radzi sobie nawet z głęboko zamrożonymi szybami. Wystarczy odczekać 1-2 minuty i delikatnie ściągnąć efekt gumową skrobaczką.
Można wykonać odmrażacz domowym sposobem. Królują dwa rozwiązania - woda zmieszana z octem lub z denaturatem. Są skuteczne, ale zapach po takim zabiegu potrafi zwalić z nóg.
Za kilka złotych można też kupić osłonę antyszronową, którą zakłada się na szybę na czas postoju. Generalnie rozwiązuje to problem lodu na szybie.
Większy problem jest ze szronem pokrywającym wewnętrzną stronę okien. Świadczy on o zbyt dużej wilgotności powietrza we wnętrzu pojazdu. W miarę możliwości trzeba więc samochód osuszyć – przewietrzyć go, otwierając wszystkie drzwi, pozbyć się mokrych wycieraczek i zainwestować w osuszacz powietrza.
Porada dla majsterkowiczów. Osuszacz można zrobić samemu. Do starej skarpety wsypujemy żwirek przeznaczony do kociej kuwety.
Do kupienia są preparaty, które zapobiegają oszronieniu szyb od środka. Szyby można też potraktować nierozcieńczonym mydłem w płynie. Rozsmarowuje się go po wewnętrznej stronie okna papierem tak, żeby powstała niewidoczna warstwa. Innym sposobem jest regularne smarowanie tej powierzchni połówką cebuli lub ziemniaka.
Komentarze