W firmie transportowej Zygfryda Skrzypczyka w Szymiszowie w momencie napaści Rosji na Ukrainę zatrudnionych było ok. 75 kierowców pochodzenia ukraińskiego.
- Ci mężczyźni zostawili w swoim kraju rodziny, żony, dzieci. Z ogromnym bólem obserwowaliśmy, jak bardzo boją się o ich los - opowiada współpracownica Viktoria. - Kilka osób od razu zdecydowało, że wraca na Ukrainę walczyć o wolność ojczyzny. Inni postanowili najpierw ściągnąć do Polski najbliższych, by mieć pewność, że będą bezpieczni. Jeden z kierowców dowiedział się, że jego żona z dziećmi przebywają w schronie. Przez tydzień nie można było zamienić z nim słowa, tak bardzo przeżywał tę sytuację. W końcu, gdy udało nam się sprowadzić tę kobietę do Polski, wszyscy płakaliśmy ze wzruszenia, widząc jak wita się z mężem. Ona przyjechała w tym, co miała, nie myła się przez wiele dni, nie jadła, troszczyła się o swoje dzieci... Widok był dramatyczny i zarazem bardzo rozczulający.
- Nie czekając na sygnały od innych, sami wysłaliśmy zapytania do gmin Ujazd i Strzelce Opolskie o możliwość udzielenia pomocy stronie ukraińskiej - mówi wiceprezes firmy, Tomasz Skrzypczyk. - Udostępniliśmy zatankowanego busa z kierowcą i załogą chętną do pomocy.
- Tu u nas, na miejscu, organizowaliśmy życie rodzinom naszych pracowników z Ukrainy - opowiada współpracownik Piotr. - Pomogliśmy w znalezieniu mieszkania. Naszym kierowcom zapewniamy godziwe warunki pracy i wynagrodzenie, więc mogą sobie pozwolić na godne utrzymanie rodzin. Jednocześnie wśród chętnych pracowników ruszyła zbiórka darów na rzecz ukraińskich przyjaciół. Udało się zakupić bandaże i inne potrzebne na froncie rzeczy.
Tony darów
O zakrojonej na wielką skalę akcji pomocowej ze strony samorządów i mieszkańców powiatu już wielokrotnie pisaliśmy.
Przypomnijmy, że między innymi w Strzelcach Opolskich powstał magazyn darów, do którego potrzebne rzeczy przynosili wszyscy mieszkańcy gminy. Zasilały go także transporty z gmin Kolonowskie, Jemielnica i Izbicko. Logistyką przyjmowania, pakowania, a potem wysyłania darów na front zajmowali się wolontariusze - wśród nich strażacy OSP, przedsiębiorcy, urzędnicy z ratusza i ich rodziny, pracownicy oświaty i inne osoby fizyczne. Pomoc przekazało też wiele firm oraz mieszkańcy niemieckiego miasta Soest, a także strzelczanie mieszkający obecnie za granicą.
Najpierw skupiono się na pomocy docierającym do Polski uchodźcom, ale gdy największa fala osób już przybyła, zaczęto wysyłać transporty dla walczących o wolność Ukraińców.
- Dotychczas zorganizowano pięć transportów (łącznie 24 samochody dostawcze) z pomocą humanitarną na Ukrainę. Odbyły się one w dniach: 4, 12 i 19 marca oraz 8 kwietnia i 13 maja - mówi Małgorzata Kornaga z urzędu miejskiego w Strzelcach Opolskich. - Zgodnie z zapotrzebowaniem zgłaszanym każdorazowo przez stronę ukraińską, tj. nasze miasto partnerskie Tyśmienica, transporty obejmowały: żywność, leki i inne artykuły medyczne, odzież, obuwie, chemię gospodarczą i środki higieny osobistej, ogółem ok. 40 ton. Pomoc humanitarna kierowana jest do partnerskiej Tyśmienicy, ale również przekazywana przez Tyśmienicę w rejony działań wojennych, jako wsparcie dla walczących.
Dostawczych samochodów użyczyły firmy: Skrzypczyk Trans, Malex, Wistolm Meble, Transannaberg, Transkom, NowBud, Kostalmet, Pralnia Eko Centrum, Usługi Ogólnobudowlane Joachim Spyra. Pomogli też strażacy z OSP Kadłub, Grodzisko i Strzelce Opolskie. Magazyn udostępniła firma MarioBud, a Dremex pomagał wózkiem widłowym w przeładunku.
Krościenko i Medyka
Konwoje z darami przekraczają przejścia graniczne w Krościenku albo Medyce.
- Z darami dla Ukrainy jechałem już czterokrotnie - opowiada pan Andrzej z firmy Skrzypczyk-Trans, kierowca busa. - Raz w Medyce, trzy razy w Krościenku. Co mnie osobiście zaskoczyło, to bardzo długie odprawy, trwające po dwie godziny. Strażnicy dokładnie sprawdzają, co wieziemy. Nie wszystko jest dopuszczalne. Oczywiście nie wolno przewozić broni, lecz także kamizelek kuloodpornych.
- Co chwilę do naszego busa podchodził inny strażnik i świecił latarką, zaglądając do środka. Bardzo restrykcyjnie kontrolują transport - mówi Viktoria, która również wybrała się na Ukrainę jako wolontariuszka.
- Na przejściach granicznych spotkaliśmy też wiele grup pomocowych, m.in. z Litwy. Wolontariusze jechali do Lwowa jako pomoc medyczna - mówi pan Andrzej. - Nasz konwój nie zapuszczał się w głąb Ukrainy. Zawieźliśmy dary kilka kilometrów od granicy. Tam, na stacji benzynowej, czekał samochód ciężarowy z Tyśmienicy, na który ładowaliśmy towar z kilku naszych busów.
- Wszystkie formalności związane z przeładunkiem ustala gmina Strzelce Opolskie razem z partnerskim miastem Tyśmienica. Dlatego mamy pewność, że przekazujemy dary potrzebującym, a nie np. osobom do tego niepowołanym - zapewnia Tomasz.
- Stacja, do której dojeżdżamy, jest nieczynna, nieoświetlona - opowiada Piotr. - Musimy polegać na reflektorach z naszych samochodów, ponieważ zwykle przeładunek odbywa się w nocy. Raz przekładaliśmy dary w strugach deszczu, wszyscy byli przemoczeni, ale nikt nie narzekał.
Co ciekawe, wolontariusze mogą liczyć na zdalną pomoc swoich kolegów z Polski.
- W siedzibie firmy Skrzypczyk pracują osoby, które monitorują nasz konwój poprzez system GPS - mówi Piotr. - Dzięki temu znają nasze położenie. To daje poczucie bezpieczeństwa. Raz zabrakło nam paliwa i koledzy od razu zorganizowali pomoc.
Oddolna inicjatywa
W Strzelcach Opolskich i okolicach mieszkają osoby, które same założyły grupę wolontariuszy.
- Nie angażowaliśmy się w akcje gminy, ale zorganizowaliśmy pomoc przy udziale szkoły specjalnej Ósemka - mówi pan Dariusz. - Nawiązaliśmy kontakt z burmistrzem Ustrzyk Dolnych. Zbieraliśmy dary wśród ludzi dobrej woli zgodnie z wytycznymi, które dostaliśmy od tamtejszych koordynatorów. Zawoziliśmy je potem na granicę, a z powrotem zabieraliśmy ukraińskie matki z dziećmi do Strzelec, Opola, Katowic, a nawet Wrocławia. Co bardzo mnie poruszyło, to modelowa współpraca służb na granicy: wojsk obrony terytorialnej, strażaków OSP i zawodowych, policji, wolontariuszy, urzędników. Obserwowałem ją, gdy razem z kilkoma kolegami zostaliśmy poproszeni o kilkudniową pomoc organizacyjną na granicy. Pracowaliśmy w magazynie i punkcie recepcyjnym.
Ostatni transport darów zebranych i zakupionych przez wolontariuszy pojechał do Krościenka 5 maja.
- Ludzie proponowali, że wpłacą datki, żebyśmy mogli kupić coś konkretnego. Dawali po 50-200 zł. Stowarzyszenie „Ósemka” zorganizowało kiermasz wielkanocny „Palma dla Ukrainy”, na którym zebrano 3000 zł. Ostatecznie udało się zebrać ok. 8000 zł. Zamówiliśmy u producenta kasze, ryże, makarony, wszystko pojechało na paletach, ważyło ponad 2 tony. Dwie europalety załatwił Krzysztof od DHL, z kolei firma Hubart z Dolnej wielokrotnie użyczała nam busa. Co ważne, za każdym razem gmina Ustrzyki wskazywała, gdzie konkretnie trafi nasza pomoc - m.in. do domów dziecka w miejscowościach Nowowołyńsk i Derno - opowiada pan Dariusz.
Jak mówi, cała grupa jest w gotowości. Gdy tylko pojawi się sygnał, że trzeba jechać na granicę z pomocą, bez wahania wyruszy w trasę...
Chętni do niesienia pomocy są też inni mieszkańcy, firmy. Oby duch pomagania w nas nie zgasł, by płonął dopóki będzie taka potrzeba.
Czytaj wszystkie najważniejsze informacje z powiatu strzeleckiego. Kup aktualne e-wydanie "Strzelca Opolskiego"!
Komentarze