Wniebowstąpienie
Dni krzyżowe wyznaczamy na podstawie daty Wielkanocy. Od jej terminu wyliczamy czas uroczystości Wniebowstąpienia Pana Jezusa, czyli 40 dni od świąt Zmartwychwstania Pańskiego (chodzi o czwartek). Obchód tego dnia był początkowo związany z Zielonymi Świętami, czyli uroczystością Zesłania Ducha Świętego. W Jerozolimie już u końca IV w. chrześcijanie tego właśnie dnia szli w godzinach popołudniowych na Górę Oliwną, aby w kościele zbudowanym na pamiątkę tamtego wydarzenia wspólnie się modlić.
W średniowieczu przed główną mszą zaczęto odprawiać uroczystą procesję (na pamiątkę przejścia Jezusa z apostołami na Górę Oliwną i jego wejścia do nieba). Na zakończenie procesji unoszono symbole zmartwychwstania - figurę i krzyż paschalny, które były następnie wynoszone do zakrystii. Po odczytaniu Ewangelii gaszono paschał (wówczas płonął nieprzerwanie od Wigilii Paschalnej; obecnie zapala się go do liturgii w Zesłanie Ducha Świętego). Innymi zwyczajami towarzyszącymi obchodom były też polewanie wiernych wodą (na znak, że Bóg zsyła deszcz na wszystkich ludzi) oraz rozrzucanie kwiatów (podkreślenie radości z Wniebowstąpienia).
Biskup Mamert
Cała historia z dniami krzyżowymi zaczęła się w latach 60. V w. w Galii (czyli dzisiejszej Francji), a konkretnie w mieście Vienne. Biskup tego miejsca nosił rzadkie imię Mamert. Nie był to najszczęśliwszy okres dla tych ziem. I to nie dlatego, że biskup był jakiś trefny. Bynajmniej! Był bardzo porządnym chrześcijaninem! Jednak okolice często borykały się z klęskami nieurodzaju, trzęsieniami ziemi czy pożarami.
Ten ostatni żywioł wybuchł nawet pewnej Wielkanocy, gdy Mamert ze zgromadzonymi ludźmi odprawiał świąteczną liturgię. Oczywiście, mieszkańcy wybiegli, aby ratować dobytek i próbować zagasić ogień. Mamert konsekwentnie został przy ołtarzu, aby modlić się o powodzenie działań wiernych. Na szczęście, miasto udało się uratować. Po powrocie wiernych do katedry, biskup poinformował ich o złożonej przez siebie obietnicy. Zobowiązał się w niej do tego, że przez 3 dni przed Wniebowstąpieniem wszyscy będą się modlić i błagać Boga, by zachował ich od nieszczęść.
Gdy zbliżał się ten czas, ludzie wsparli biskupa w realizacji tej obietnicy i wzięli udział w procesjach pokutno-błagalnych. Ku zaskoczeniu niektórych niedowiarków, te praktyki religijne przyniosły oczekiwany efekt: ustąpiły klęski, aby zrobić miejsce dla pokoju.
Wiadomość o powodzeniu tych praktyk musiała się rozejść do wielu innych miejsc. Pobożny zwyczaj zaczęto wprowadzać także w innych diecezjach. Nieco ponad 40 lat później synod w Orleanie w roku 515 r. wprowadził to nabożeństwo dla całej Galii. Papież Leon III, żyjący na przełomie VIII i IX w., zaprowadził tę praktykę w Rzymie, skąd rozeszła się ona później już na Kościół powszechny.
Rogationes
Czas ten nosi różne nazwy. W tradycji nazywa się go dniami błagalnymi od łacińskiego rogationes. Na Śląsku przyjęło się jednak określenie dni krzyżowe. Przyczyna jest całkowicie prosta - w tych dniach wierni w procesjach wybierają się do krzyży ustawionych w różnych miejscach przy śpiewie litanii do Wszystkich Świętych oraz innych pieśni, modląc się o dobrą pogodę, błogosławieństwo w pracy, urodzaje, zachowanie od klęsk głodu, wszelkich żywiołów, ale i wojen.
Średniowiecze daje nam piękny przykład obchodów. Okazuje się że nawet koronowane głowy, możnowładcy, rajcy miejscy i cały lud brali udział w procesjach błagalnych. I nie była to okazja do zamanifestowania przepychu i statusu społecznego. Rozumieli oni, że należy stanąć w pokorze, dlatego często brali w nich udział, będąc ubrani w stroje pokutne.
Dni krzyżowe to nie tylko procesje, ale i sprawowane msze św. Kościół dostrzega potrzeby ludu, dlatego poszczególne dni miały swoje przeznaczenie. Dlatego w poniedziałek we mszy stosuje się formularz w czasie zasiewów. Kolejnego dnia modlimy się o uświęcenie pracy ludzkiej. I w końcu ostatniego wołamy za głodujących.
Nie zwyczaj, a potrzeba
Kilkanaście lat temu, gdy z seminarium chodziliśmy do naszego kościoła parafialnego świętych Apostołów Piotra i Pawła na dni krzyżowe, odbyłem rozmowę z kolegą na temat zasadności tych praktyk. Twierdził, że skoro mieszkamy w mieście, to nie ma potrzeby podtrzymywania takich nabożeństw w miejscach zurbanizowanych.
Przyznam szczerze, że wzburzyłem się jego słowami. Bo jak to? Czy tylko rolnicy mają się modlić o urodzaje? Czyli tylko oni żyją z tego, co urodzi ziemia? Nie! I mieszczuchy potrzebują rolników i tego, co ziemia urodzi! I mieszczuchy potrzebują błogosławieństwa w pracy. Brakuje nam zrozumienia tego, że stanowimy ogromny organizm i jego poszczególne członki są sobie nawzajem potrzebne. Choć mamy różne funkcje w społeczeństwie, to jesteśmy dla siebie ważni i nie damy rady.
Gdy poszukiwałem informacji związanych z tymi dniami, to znalazłem też i te, które wywodzą się z mądrości ludowych. Przekazują one, że w tych dniach nie wolno było obsiewać pól. Powtarzano takie przysłowia: W dni krzyżowe męka boża, wstrzymuj się od siewu zboża. Rolnicy żyjący w zażyłości z przyrodą zauważają, że te dni mają związek z fazami Księżyca. Żeby nie komplikować zakończę ten wywód krótkim stwierdzeniem - w tych dniach się nie sieje, bo niewiele to da.
Inne dni błagalne
Oprócz dni krzyżowych przed Wniebowstąpieniem są jeszcze inne terminy np. święto św. Marka ewangelisty (25 kwietnia). Oprócz niego należy wyróżnić jeszcze 10 maja ze św. Izydorem oraczem (w aktualnym kalendarzu liturgicznym 15 maja) oraz św. Urbanem (odpowiednio: 19 lub 25 maja).
Trzeba wspomnieć jeszcze o zimnych ogrodnikach. W połowie maja istotnie obniża się temperatura, nieraz aż o 10 stopni Celsjusza. Z badań naukowców z Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego wynika, iż w ciągu 100 lat obserwacji aż w 95 przypadkach doszło do takiej zapaści, a najczęściej między 10 a 17 maja (prawdopodobieństwo na poziomie 34%). Nazwa zimni ogrodnicy nawiązuje do patronów tych dni, a są to: św. Pankracy (12 maja), św. Serwacy (13 maja) i św. Bonifacy (14 maja). Jest jeszcze zimna Zośka, czyli św. Zofii 15 dnia maja. Przysłowia ludowe wskazują, że to są ostatnie dni, w których przymrozki mogą jeszcze zaszkodzić rolnikom. Poznajmy kilka takich przysłów:
- Święta Zofija kłosy rozwija
- Za świętą Zofiją pola w kłos wybiją
- Na świętego Izydora często bywa chłodna pora
- Święty Izydor wołkami orze, kto go poprosi - temu pomoże
- Pankracy, Serwacy, Bonifacy: źli na ogród chłopacy
- W jedności siła
Zatroszczmy się też o krzyże i kaplice przydrożne. To, jak o nie dbamy, jest też wyrazem naszej wiary. W wielu miejscach w Polsce zdobi się je wstążkami czy kwiatami.
Nie bagatelizujmy dni krzyżowych. Niech w tych dniach na modlitwie pojawiają się nie tylko rolnicy, ale i wszyscy pozostali. Skoro chrześcijanie wierzą Jezusowi, to i też słowom dajmy wiarę: Jeśli dwaj z was na ziemi zgodnie o coś prosić będą, to wszystkiego użyczy im mój Ojciec, który jest w niebie. Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich (Mt 18,19b-20).
Mieszkańcy powiatu strzeleckiego pielęgnują zwyczaj
W poniedziałek, 23 maja, strzeleccy wierni przeszli z kościoła św. Wawrzyńca ulicami Kościuszki, Powstańców Śląskich, 1 Maja i Habryki. Później obok krzyża przy ul. Leśnej odprawiono nabożeństwo, wierni modlili się także przy krzyżu na ul. 1 Maja oraz kapliczce na ul. Kościuszki. W kościele odprawiono mszę świętą w intencji mieszkańców Nowej Wsi, Adamowic, Farskiej Kolonii i Podborzan. Rada sołecka Adamowic dziękuje wszystkim mieszkańcom, którzy dbają przez cały rok o krzyże i kapliczki.
Dni krzyżowe trwają do środy. O pogodę modlić będą się również mieszkańcy innych sołectw miejskich, Mokrych Łanów, Suchych Łanów, oraz wielu miejscowości w powiecie strzeleckim.
Czytaj wszystkie najważniejsze informacje z powiatu strzeleckiego. Kup aktualne e-wydanie "Strzelca Opolskiego"!
Komentarze