- Gdy wróciłam, podjęłam pracę zawodową, wybudowaliśmy dom, nadarzyła się okazja, by zagospodarować spory kawałek ugoru. Sąsiad zasugerował, żebyśmy posiali kukurydzę, która użyźni ziemię. I tak 9 lat temu wytyczyliśmy labirynt w kukurydzy... Było to coś nowego w okolicy, dlatego zrobiło się o tym głośno, a do nas zaczęło przyjeżdżać coraz więcej grup szkolnych - dodaje Iwona Pietruszka.
Z czasem w zagrodzie stanęły plastikowa krowa do dojenia, domek do pieczenia ciasteczek, wiaty, w których można przeprowadzać zajęcia. Od kilku lat pani Iwona organizuje warsztaty tematyczne, które nawiązują do danego sezonu.
- W szkołach dzieci wszystkiego uczą się z książek, a mi zależało na tym, żeby mogły to poczuć zmysłami. U nas maluchy biegają w kukurydzianym labiryncie, ale też oglądają, jak wygląda kukurydza i kolba. Przed Bożym Narodzeniem pieczemy pierniki z prawdziwego miodu, a wiosną ciasteczka z dosłownie kilku podstawowych produktów. To też jest fajne, że pokazujemy najmłodszym poszczególne składniki, a po pewnym czasie mogą oni zobaczyć gotowy produkt i go skosztować - opowiada Iwona Pietruszka.
Dzieci przygotowują zajączki ze słomy, uczą się o mleku i jego produktach, zbierają zioła na herbaty, a także poznają budowę ula.
- Mamy sporo uli od mieszkańców, którzy likwidowali swoje przydomowe pasieki - mówi pani Iwona. - Jednak pszczół nie mamy, ponieważ w naszym gospodarstwie bywa gwarnie, a to przeszkadzałoby owadom. Poza tym, któryś z uczestników zajęć mógłby być uczulony na pszczeli jad.
Gospodarstwo z nagrodami
Właścicielka podkreśla, że dzięki świetnej ekipie pracowników, zainteresowanie gospodarstwem nie maleje, na jej koncie jest również kilka ważnych nagród m.in. wyróżnienie w ogólnopolskim konkursie "Sposób na sukces 2018" czy I miejsce w wojewódzkim konkursie Agro-Eko Zielone Lato 2014, Opolska Perła Turystyki Wiejskiej 2017.
- Miło dostawać nagrody, ale najważniejsze dla mnie jest zadowolenie dzieci i to że wracają. Razem z moimi pracownikami chcemy im jak najwięcej przekazać, a także nauczyć być bardziej eko. Teraz dużo mówi się o ekologii, ale z praktykowaniem takich zachowań bywa różnie, toniemy w śmieciach. Dla przykładu mamy umowę z firmą, która dostarcza nam parafinę. Ona sama w sobie nie jest ekologiczna, ale u nas dzieci wyrabiają z niej świece. Pokazujemy cały proces tworzenia, a przy okazji dzięki nam parafina nie trafia na śmietnik. Razem z dziećmi tworzymy też farby ekologiczne, na które składają się mąka, trochę oleju, wody i barwnik. Sama znam rodzinę, która takimi farbami pomalowała dom, bo dziecko ma alergię - opowiada Iwona Pietruszka.
Kilkaset metrów od zagrody znajdziemy Dom PRL, który również należy do staniszczanki.
- Przez wiele lat stał zaniedbany, ale bardzo podobał mi się ogród, całość miała duszę. Tutaj też mamy mnóstwo przedmiotów od mieszkańców, więc podobnie jak w przypadku uli, nie zostały wyrzucone. W gruncie rzeczy okres PRL był dużo bardziej eko do czasów, które mamy teraz. Pokazujemy dzieciom, że dawniej używano butelek, które były zwrotne, nie było reklamówek, bo wszystko pakowano w papier. Nawet zwiędłe jabłko, zamiast wyrzucać do kosza na śmieci, piekło się lub suszyło w piecu. Mam nadzieję, że dzięki naszym warsztatom wyrośnie młode pokolenie ludzi, którzy ekologię będą stosować na co dzień - dodaje.
Gospodarstwo Giprol jest członkiem Ogólnopolskiej Sieci Zagród Edukacyjnych.
Parterem cyklu jest Grupa Górażdże
Komentarze