Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 26 kwietnia 2024 19:35
Reklama Filplast

Skarby rodziny Wirtembergów wracają do domu. Kiedy je zobaczymy?

Niektóre z ponad 500 dzieł sztuki i elementów wyposażenia pałacu w Pokoju przeleżały w skrzyniach więcej niż sto lat. Co najmniej kilkanaście z nich już w maju przyjedzie do Muzeum Śląska Opolskiego.
Skarby rodziny Wirtembergów wracają do domu. Kiedy je zobaczymy?
Tych ceramicznych kroszonek nie udało się Opolankom wylicytować i nic dziwnego, skoro kosztowały 19 tys. euro

Autor: Archiwum

Żeby być zupełnie ścisłym, te skarby kultury i historii Śląska staną się własnością opolskiego muzeum. W ostatnim dniu marca wszystkie te dobra wystawiono na licytację w Domu Aukcyjnym Neumeister w Monachium. Kilkanaście eksponatów pochodzących z XVIII i XIX wieku, które w 1931 roku opuściły pałac Wirtembergów w Pokoju, udało się na rzecz opolskiego muzeum zakupić. Są także takie pamiątki, które nie zostały wystawione na licytację, a do Opola przyjadą jako dar Wirtembergów.

Kupione i zapłacone

- Z dwóch źródeł otrzymaliśmy sygnał, że taka licytacja jest planowana i że warto śledzić, co zostanie zaoferowane i wziąć w niej udział. To, co kupiliśmy, jest już nawet zapłacone, pozostaje tylko czekać, aż je przywieziemy - cieszy się Iwona Solisz, dyrektor Muzeum Śląska Opolskiego, która osobiście licytowała w Monachium przy wsparciu Joanny Hassy, reprezentującej Towarzystwo Społeczno-Kulturalne Niemców na Śląsku Opolskim, oraz Patrycji Farys-Kawalec, kustosza działu sztuki w MŚO.

- Aukcja rządzi się swoimi prawami. Nie na wszystko było nas stać. Niektóre ceny katalogowe wzrosły w czasie licytacji kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt razy. To było dla nas nowe doświadczenie. Nie kupiłyśmy portretów księżnej Zofii i księcia Eugeniusza, choć były one w naszych planach. Nabyło je muzeum w Goerlitz, które dysponowało dużą kwotą na zakup portretów i sreber z Pokoju. Umówiliśmy się przed licytacją, że nie będziemy z nimi jako z placówką kultury rywalizować. Z kolei portret księcia Karla Christiana Erdmanna licytowaliśmy my jako muzeum, ale także rodzina Wirtembergów. Spadkobierców, którzy przekazywali przedmioty na licytację, było około 20. Widać nie wszyscy się porozumieli, co ma w domu jako pamiątka zostać, a co ma być sprzedane. Ostatecznie oni go kupili, ale - ponieważ się nie licytowaliśmy, już dostaliśmy zapewnienie, że nam na wystawę ten portret wypożyczą. Generalnie uważam, że udało się nam zakupić bardzo dużo i bardzo dla nas cennych pamiątek. Jesteśmy naprawdę zadowolone - opowiada Iwona Solisz.

Na stronie Muzeum Śląska Opolskiego można zobaczyć wszystkie zakupy i poczytać o nich ze szczegółami. Lista jest długa i bardzo efektowna. Otwiera ją XIX-wieczny portret księżnej Matyldy Wirtemberskiej z dziećmi przypisywany Carlowi Rothe o wymiarach 134,5 x 112 centymetrów. Kolejny portret tego samego autorstwa i równie duży przedstawia księcia Eugeniusza II, kolejny, mniejszy księżną Matyldę.

Dalej oglądamy zestaw pięciu talerzy (jeden z nich przedstawia pałac księcia Pawła), porcelanowy zestaw śniadaniowy dla dwóch osób, liczący 46 części serwis do kawy przedstawiający w większości różne widoki Pokoju, trzy filiżanki ze spodkami z porcelany z Sevres, na których można oglądać albo widok z Pokoju, albo monogramy Wirtembergów, składający się z 10 części zestaw srebrnych lub posrebrzanych naczyń stanowiących zestaw podarunkowy z okazji chrztu (także na nich umieszczono monogramy Wirtembergów, co czyni je tym bardziej cennymi).

- Na serwisie kawowym z widokami bardzo nam zależało - przyznaje pani dyrektor. - Tym bardziej, że są to także widoki budynków już nieistniejących. M.in. obiektów parkowych, domów kawalerskich, pałacyków i oczywiście pałacu. To jest coś unikatowego. Tej porcelany kupiłyśmy więcej po to, by móc pokazać, czym się książęta wirtemberscy otaczali.

Znaczący fragment pozyskanej przez muzeum kolekcji pamiątek stanowią meble (stolik, zestaw 6 neobarokowych krzeseł, dwuskrzydłowy parawan). Ciekawostką jest 14-częściowy zestaw piknikowy. Dalej oglądamy zakupioną złotą biżuterię - piękną bransoletkę z granatami (dodatkowo ma ona w sobie kawałek tkaniny, który można było nasączyć perfumami) oraz zestaw składający się z 7 medalionów oraz relikwiarzyków i monety.

- Piknikowy zestaw z XIX wieku jest niezwykłą ciekawostką - opowiada Iwona Solisz. - Obok kosza na wiktuały i naczynia tworzą go m.in. poduchy, kilimy, haftowane serwety itd. Do parku w Pokoju z pewnością przyjeżdżali goście Wirtembergów z całej Europy. Spędzanie przy tej okazji wolnego czasu na łonie natury było bardzo modne. Uznaliśmy, że takie gadżety z epoki warto w naszej kolekcji mieć.

Całość uzupełniają portret księżnej Zofii, litografie z panoramą Pokoju oraz dwa pejzaże (jeden przedstawia pałac w Pokoju, widać też na nim wieżę kościoła Zofii, drugi pokazuje widok śląskiej wsi, czy jest to wioska z okolic Pokoju, będzie jeszcze przedmiotem analizy).

500 obiektów w 10 godzin

- Wszystkie byłyśmy na takiej zagranicznej aukcji po raz pierwszy, więc zaskoczeń nie brakowało - opowiada Joanna Hassa. - Pierwszym była ogromna liczba uczestników. Licytowali oni nie tylko - jak my - w sali Domu Aukcyjnego - ale także przez telefon, przez internet, wreszcie niektórzy nadesłali swoje oferty wcześniej na papierze. Druga niespodzianka to prędkość licytacji. Podobno czasem udaje się sprzedać i sto przedmiotów w ciągu godziny. Tutaj potrzeba było prawie 10 godzin, by sprzedać ich ponad 500, ale i tak to tempo wydawało się zawrotne. Trzeba było bardzo uważać i błyskawicznie podejmować decyzje. Czasem ceny szybowały bardzo prędko na jakiś nieosiągalny poziom, chwilę potem można było nabyć coś za pieniądze mniejsze od spodziewanych. Kiedy udało się nam wylicytować serwis z widokami Pokoju, panie z emocji nie wierzyły. Kilka razy upewniały się, że na pewno go kupiłyśmy.

Licytacja pamiątek z Pokoju była niezwykła także z innego powodu. Sprzedano 99 procent tego, co zostało wystawione. Ku zaskoczeniu samego domu aukcyjnego, bo zwykle nabywców znajduje 50-60 procent.

- Zarówno te przedmioty, które udało się nabyć, jak i te, które nie były wystawione na aukcji, a już wiemy, że muzeum otrzyma je w darze, to są prawdziwe hity - dodaje pani Hassa. - One pomogą wszystkim zainteresowanym poznać historię tego rodu w Pokoju. Będzie można sobie wyobrazić, jak wyglądało codzienne życie w pałacu. To jest w dużej mierze wiedza, której nie mamy, nie mają jej także, zwłaszcza młodsi, członkowie mniejszości niemieckiej. Możliwość zobaczenia, dotknięcia tych przedmiotów z epoki może pomóc zafascynować się historią tym, którzy dotychczas się nią nie interesowali. Bo to porusza o wiele bardziej niż samo czytanie o tamtych czasach. Dla mnie samej było to ważne przeżycie. Panie z Domu Aukcyjnego, które są ekspertkami od sztuki, udzielały nam wielu bardzo ciekawych informacji. Dzięki obecności na aukcji wiem o Pokoju o wiele więcej niż dotychczas. Jestem przekonana, że wystawa o Wirtembergach w Muzeum Śląska Opolskiego wywoła bardzo podobny efekt. Przybliży nasze wielokulturowe dzieje i rolę szlacheckich rodów, których kiedyś było na Śląsku bardzo dużo.

Iwona Solisz przyznaje, że były dwie takie rzeczy, które bardzo chciałaby mieć w muzeum, ale okazały się za drogie. Jedną próbowała licytować, drugą nie.

- Wojowniczo licytowałyśmy figurki śpiących lwów - opowiada. - To są miniatury z pomnika, który stoi w Pokoju w parku i upamiętnia jednego z książąt wirtemberskich (jak informował napis na monumencie „bohatera spod Kulm”, gdzie w 1813 roku wojska napoleońskie biły się z armią koalicji austriacko-rosyjsko-pruskiej). Te metalowe odlewy lewków były z pewnością pamiątkami wręczanymi gościom pałacu. Niestety, kiedy licytowana kwota sięgnęła 7 tysięcy euro, musiałyśmy spasować.

Prawdziwą ozdobą muzealnej kolekcji i to nie tylko w Opolu byłby z pewnością - niezwiązany wprost z Pokojem - portret księżniczki Marii Orleańskiej pędzla Ary`ego Scheffera (ten znany francuski malarz holenderskiego pochodzenia zasłynął m.in. jako autor podobizn Fryderyka Chopina).

- To jest niezwykłe przedstawienie XIX-wiecznej księżniczki - podkreśla pani Solisz. - Nie jest namalowana konwencjonalnie - w ustalonej pozie, ubrana w piękną suknię i z nienaganną, układaną fryzurą. Ona miała pasję. Była uczennicą Scheffera, świetnie rysowała i rzeźbiła. Toteż na portrecie została utrwalona w fartuchu roboczym i otoczona tym, co rzeźbi. Kwota w katalogu wyglądała zachęcająco: 9 tysięcy euro. Ale portret został sprzedany za sumę mniej więcej 10 razy większą. Nie było mowy o udziale w jego licytowaniu. Zwłaszcza, że przy każdym sprzedawanym przedmiocie do ceny kończącej licytację trzeba było dodać jeszcze około 30 procent opłat dla Domu Aukcyjnego. Przykładowo: portret księżniczki Matyldy miał cenę katalogową 1200 euro, został sprzedany za 4000, ale zapłacić trzeba było ostatecznie 5200.

Z jeszcze innego powodu niemożliwy okazał się zakup teczki z archiwaliami zawierającej m.in. plany Pokoju i pałacu. Dzień przed aukcją została ona wycofana z licytacji i trafi do jednego z niemieckich archiwów.

30 tys. euro do wydania

Wyjeżdżając na licytację Opolanki miały do dyspozycji kwotę 30 tysięcy euro. Wydały ponad 25 tysięcy, ale złożyły też wnioski o zakup dodatkowych przedmiotów, różnych drobiazgów, które po aukcji zostały do nabycia.

Pieniądze na zakup pamiątek Wirtembergów wyasygnował przede wszystkim samorząd województwa opolskiego. Zarząd województwa zdecydował się, mimo trudnych czasów i oszczędności, wydać na ten cel ponad 100 tys. złotych. Oprócz tego w kosztach uczestniczy także gmina Pokój i niemiecka fundacja Eriki Simon wspierająca działalność instytucji kulturalnych i historycznych.

Nowo zakupione zbiory muzeum planuje pokazać publiczności już w maju. Dobrym kontekstem może być obchodzony 18 maja Dzień Muzealnika.

- Marzy mi się, byśmy go obchodzili, pokazując przez kilka dni obiekty kupione na licytacji i to jeszcze przed ich konserwacją - przyznaje dyrektor Solisz. - Portret księżnej Matyldy z dziećmi z pewnością będzie wielomiesięcznych prac konserwatorskich wymagał.

W dalszej przyszłości pamiątki Wirtembergów mają się stać częścią nowej wystawy historycznej. Prace nad jej scenariuszem i koncepcją - uwzględniającą także opowieść o ważnych rodach na Śląsku - już się rozpoczęły.

- Te nabytki także dlatego są dla nas cenne, że dotychczas nie mieliśmy w muzeum pamiątek po rodzinie związanej z naszym regionem, a jednocześnie bardzo znanej, skoligaconej z dworami europejskimi - przyznaje Iwona Solisz. - To jest efekt wojen, które przez Śląsk Opolski przeszły. Jeśli nawet jakiś pałac ocalał, to prawie zawsze był pozbawiony wyposażenia. Czasem właściciele zdołali te dobra wywieźć, ale bardzo często zostały one zwyczajnie rozszabrowane. Więc taki zespół obrazów, mebli, porcelany, szkieł, różnych figurek, zegarów, żyrandoli, słowem tego, czym się rodzina Wirtembergów w Pokoju otaczała, ma wartość po prostu bezcenną. Także dosłownie. Bo pełne zastawy stołowe i rodowe srebra były licytowane za naprawdę zawrotne kwoty.

Dlaczego pamiątki po Wirtembergach i to w takiej liczbie zostały z Pokoju wywiezione? Hubert Kołodziej, radny mniejszości niemieckiej w sejmiku, znawca i pasjonat dziejów Pokoju oraz związanego z tą miejscowością od połowy XVIII stulecia rodu, prostuje rozpowszechniony stereotyp, iż załadowane pamiątkami skrzynie opuściły Pokój przed nadciągającą Armią Czerwoną i zbliżającym się frontem.

- Część tych przedmiotów została spakowana już w 1912 roku - mówi. - Co potwierdza datowanie gazet, w które je zawinięto. W tym właśnie roku piorun uderzył w zamek szwedzki, reprezentacyjny obiekt, w którym gościło wiele osobistości politycznych i kulturalnych całej Europy - rosyjska caryca, niemieccy cesarze, generałowie Fryderyka Wielkiego. Mieszkańcy Krzywej Góry pomogli uratować część dóbr z tego zamku. Pokój był wtedy we władaniu króla wirtemberskiego Wilhelma II. Zaś kilka miesięcy po pożarze zmarła księżna Matylda, która zarządzała zamkiem w jego imieniu (sam król przyjeżdżał do Pokoju na 3-5 tygodni w roku na polowania). Właśnie po jej śmierci część rzeczy spakowano i trafiły one prawdopodobnie do piwnic zamku głównego, jako do magazynu.

- W 1918 Wilhelm II abdykował. Nowemu księciu Pokoju sprezentował zamek w Lindach pod Stuttgartem. Kiedy gęstniała atmosfera z powodu coraz silniejszego oddziaływania nazizmu, w 1931 książę Albrecht zdecydował o wyjeździe rodziny do owego Lindach (do Pokoju przyjeżdżali tylko sporadycznie) - kontynuuje opowieść pan Kołodziej. - Wtedy także wywieziono spakowane w 60 skrzyniach dobra. Książę Ferdynand von Wirtemberg, najstarszy syn Albrechta i prawowity spadkobierca, miał wtedy 6 lat. Znałem go osobiście, bo często na Śląsk przyjeżdżał, był niezwykle skromnym człowiekiem. Nigdy do tych skarbów nie sięgnął. Zmarł w listopadzie 2020. Pełnomocnicy wskazanych przez niego spadkobierców przekazali je na aukcję do Monachium. Podjęli też decyzję, że część obiektów o znacznej wartości historycznej i materialnej - poza tym, co wylicytowano - przekażą do Muzeum Śląska Opolskiego.

- Te wywiezione z Pokoju przedmioty, dla nas bardzo cenne, dla zamożnej książęcej rodziny z pewnością nie były przedmiotami pierwszej potrzeby - zauważa Iwona Solisz. - One mogły 90 lat czekać. Część tych obiektów była znana. Choćby niektóre portrety są w literaturze opisane, ale decyzja o ich pokazaniu światu należała do rodziny. Wirtembergowie zabiegali u władz nazistowskich o możliwość wywiezienia, już w czasie wojny, kolejnych zbiorów. I takiej zgody nie otrzymali. Skutkiem tego m.in. został rozproszony, a częściowo prawdopodobnie spłonął, należący do rodziny księgozbiór.

Czytaj wszystkie najważniejsze informacje z powiatu strzeleckiego. Kup aktualne e-wydanie "Strzelca Opolskiego"!


Aukcja sztuki w Monachium

Aukcja sztuki w Monachium

fot. MŚO

Aukcja sztuki w Monachium

Aukcja sztuki w Monachium

fot. MŚO

Parawan zakupiony przez muzeum

Parawan zakupiony przez muzeum

fot. MŚO

Część kolekcji porcelany

Część kolekcji porcelany

fot. MŚO

Elementy zakupionego serwisu kawowego z widokami Pokoju

Elementy zakupionego serwisu kawowego z widokami Pokoju

fot. MŚO

Część zakupionego zestawu kawowego

Część zakupionego zestawu kawowego

fot. MŚO

Część kolekcji porcelany z widokami Pokoju

Część kolekcji porcelany z widokami Pokoju

fot. MŚO

Aukcja sztuki w Monachium

Aukcja sztuki w Monachium

fot. MŚO

Widoki Pokoju

Widoki Pokoju

fot. MŚO

Aukcja sztuki w Monachium

Aukcja sztuki w Monachium

fot. MŚO

Część kolekcji porcelany

Część kolekcji porcelany

fot. MŚO

Aukcja sztuki w Monachium

Aukcja sztuki w Monachium

fot. MŚO

Część kolekcji porcelany

Część kolekcji porcelany

fot. MŚO


Podziel się
Oceń

Komentarze
ReklamaSkład Opału
ReklamaHeimat
ReklamaMaxima - grudzień
ReklamaHelios
ReklamaOptyk Ptak 1197
ReklamaHospicjum2022
ReklamaRe-gat
zachmurzenie małe

Temperatura: 13°CMiasto: Strzelce Opolskie

Ciśnienie: 1011 hPa
Wiatr: 10 km/h

Ostatnie komentarze
J Autor komentarza: MieszkaniecTreść komentarza: OSP Fosowskie jest jedyną atrakcją dla dzieci w Fosowskiem.Dziękujemy OSP Fosowskie i życzymy dużo sukcesów.Data dodania komentarza: 16.04.2024, 11:56Źródło komentarza: Chętnych do Drużyn Pożarniczych nie brakuje J Autor komentarza: MieszkaniecTreść komentarza: Pani Baryga, nie ma szkoły podstawowej w Staniszczach Wielkich.Proszę nie wprowadzać w błąd czytelników Strzelca Oplskiego. Proszę się dokładnie dowiedzieć gdzie ta szkoła się znajduje.Data dodania komentarza: 25.03.2024, 18:43Źródło komentarza: Młodzież recytowała poezję po niemiecku J Autor komentarza: JanTreść komentarza: Jaka praca taka płaca.Data dodania komentarza: 14.03.2024, 10:51Źródło komentarza: Coraz mniej chętnych na radnych. Bo się to nie opłaca S Autor komentarza: AdamTreść komentarza: No ciekawe. Niech pokażą te plany.Data dodania komentarza: 05.03.2024, 12:59Źródło komentarza: Ul. Mickiewicza w Zawadzkiem będzie remontowana jeszcze w tym roku J Autor komentarza: JanTreść komentarza: Dokładne miejsce pożaru to dzielnica FosowskieData dodania komentarza: 26.02.2024, 18:35Źródło komentarza: Uratował seniora przed ogniem. Dzielnicowy z Kolonowskiego z ważnym odznaczeniem K Autor komentarza: TommyTreść komentarza: Miasto się wyludnia nie przez brak pracy. Miasto się wyludnia bo w tym mieście nie ma co robić po pracy. Tylko markety, apteki i mini galerie handlowe.Data dodania komentarza: 23.02.2024, 19:55Źródło komentarza: Wybory 2024. Jan Wróblewski po 10 latach robi drugie podejście do władzy
Reklama