Na terenie Fosowskiego, w lasku nieopodal stacji kolejowej, znajdują się bunkry. Obiekty powstały na potrzeby obrony przeciwlotniczej w czasie drugiej wojny światowej i najprawdopodobniej były zapleczem głównie dla pracowników tamtejszego węzła kolejowego. Tam uciekano w razie nalotów, podobno w części znajdowały się magazyny, ale informacje co do tego, co w nich przechowywano, są sprzeczne. Mieszkańcy pamiętają, że jeszcze w latach 60. XX wieku z wykorzystaniem bunkrów prowadzone były szkolenia z obrony cywilnej dla pracowników PKP. Kiedy obiekt wyszedł z bieżącego użytku, w jednym bunkrze stał stolik, a na nim telefon. Wzdłuż ścian były zamontowane na łańcuchach ławy, które można było składać. Z upływem lat wyposażenie jednak znikło.
Murowane wejścia, system korytarzy, a nawet podziemne szalety - wszystko to można dziś oglądać - konstrukcja wydaje się być w dobrym stanie. Nadleśnictwo Zawadzkie - właściciel terenu - kiedyś zamykało podziemne budowle, ale przynosiło to więcej szkód niż pożytku. Bardzo często zdarzały się tam włamania, niszczenie mienia, kradzieże metalowych krat, które sprzedawano jako złom. W końcu zrezygnowało z zamykania bunkrów i są ogólnodostępne.
- Są otwarte, a z relacji leśniczego wynika, iż nikt ich nie odwiedza, incydentalnie zdarzają się tam podrzucenia śmieci - informuje Agnieszka Jamrozik z Nadleśnictwa Zawadzkie. - Jako same bunkry podziemne nie stanowią zagrożenia dla osób znajdujących się w środku - dodaje.
Pytaliśmy w nadleśnictwie i lokalnych historyków - nikt z nich nie zna dokładnej historii tych obiektów, nie przechowuje ich planów. Wszystko opiera się na wspomnieniach coraz starszych mieszkańców, którzy pamiętają jeszcze wojnę. Te bunkry to podziemna zagadka.
Chodząc po lesie w tym miejscu, należy uważać, aby nie natknąć się na dawny otwór wentylacyjny czy komin. Bunkry łączą się ze sobą, umożliwiając wejście i wyjście różnych częściach niewielkiego lasku.
Komentarze