W Popicach od pokoleń kultywują wielkotygodniową tradycję
- Zwyczaj chodzenia z kołatkami obecny jest tutaj, odkąd pamiętam, czyli już od czasów po drugiej wojnie światowej - mówi pani Helena, mieszkanka Popic. - Zgodnie z tradycją, z kołatkami chodzili chłopcy, którzy szli przez cały przysiółek, przechodząc koło kapliczki, gdzie się modlili, aż do krzyża przy głównej drodze prowadzącej do Zalesia Śląskiego, który okrążali trzy razy i odmawiali przy nim modlitwę.
Chłopcy chodzili z klapaczkami trzy razy w ciągu dnia, rano o godzinie 6, w południe o godzinie 12 i wieczorem o godzinie 18.
- Zawsze było ich kilkunastu, a to dużo, jak na nasz przysiółek - opowiada pani Helena. - Pamiętam, że kiedyś było nawet tak, że ten, kto nie szedł "klepać" w Triduum Paschalne, nie mógł chodzić "polewać" w Lany Poniedziałek. Niestety, chętnych do chodzenia z kołatkami jest coraz mniej...
Mimo to, zwyczaj cały czas udaje się kontynuować. Z tym, że do chłopców, dołączyły dziewczyny.
- Musimy chodzić wszyscy razem, bo byłoby nas malutko - mówi Martyna, jedna z uczestniczek kołatania. - Chodzimy po to, żeby podtrzymywać zwyczaj, ale też pokazać, że warto to robić.
Tak, jak dawniej, dzieci chodziły z klapaczkami trzy razy dziennie, od Wielkiego Czwartku do Wielkiej Soboty. Zmieniło się tylko to, że nie "klepały" o godzinie 6 rano, a o godzinie 8. Miejmy nadzieję, że dzięki nim piękny, niegdyś kultywowany niemal na całym Śląsku zwyczaj będzie wciąż żywy.
Czytaj wszystkie najważniejsze informacje z powiatu strzeleckiego. Kup aktualne e-wydanie "Strzelca Opolskiego"!
Komentarze