Ksiądz Daniel Jaszczszyn ze Strzelec Opolskich przygotował kilka słów na Wielki Post
Popielec rozpoczyna w Kościele katolickim okres 40 dni postu. Liczba jest odbiciem tego, jak długo Jezus przebywał na pustyni, samemu poszcząc. Jak wskazuję moim uczniom, od środy do Wielkanocy jest jednak znacznie więcej dni. Skąd ta różnica? Bo zapomnieliśmy o niedzieli! Każda niedziela jest pamiątką zmartwychwstania Chrystusa (dlatego chrześcijanie czczą właśnie ten pierwszy dzień tygodnia, a nie sobotę, jak żydzi czczący ostatni dzień) i nie godzi się wtedy pościć. Nawet liturgia godzin (potocznie: brewiarz; każdy ksiądz przyrzekał modlić się przy jego pomocy codziennie, jednak wierni są zaproszeni do tej modlitwy w sposób prywatny) przypomina o tym słowami: „Dzień dzisiejszy jest poświęcony Panu, Bogu waszemu. Nie bądźcie smutni i nie płaczcie! (…) Idźcie jeść potrawy świąteczne i pić słodkie napoje. Podzielcie się też z tymi, którzy nic nie mają – to dzień dzisiejszy jest poświęcony Panu naszemu. Nie bądźcie przygnębieni, gdyż radość Pana jest waszą ostoją” (Ne 8,9-10). Oczywiście, nie oznacza to, że w niedzielę mamy teraz imprezować i urządzać potańcówki, bo w liturgii niedziela wciąż jest nieco wstrzemięźliwa – we Mszy nie śpiewa się hymnu „Gloria”, a w liturgii godzin „Te Deum laudamus”.
Zacznij już teraz
Mówi się, że Wielki Post jest dla katolików czasem nawrócenia i pokuty. Rzecz jasna, tak pojmowany czas postu jest nadużyciem. Bo przecież nie ma lepszego i gorszego czasu na zmianę swojego życia. Równie dobrze jakiś wielki grzesznik mógłby powiedzieć w czerwcu: „Nawrócę się za rok, bo dopiero wtedy będzie kolejny Wielki Post”. Istny absurd. Trzeba więc do tego podejść zdroworozsądkowo – jako istota ludzka, poddana warunkom czasu i przestrzeni, potrzebuję czegoś mobilizującego do działania. Dlatego Wielki Post przeżywany we wspólnocie wierzących, z milionami innych katolików, przy odpowiednim duszpasterstwie przypominającym o konieczności porzucenia zła, dopingując się wzajemnie nie tylko dobrymi postanowieniami, ale i zachęcając do konkretnego wysiłku – to ma sens!
Więcej!
Jakie mogą to być zamierzenia? Przypuszczam, że wielu z nas wybierze dość infantylne – powstrzymywanie się od jedzenia słodyczy. Wybaczcie tamto sformułowanie. W końcu lepsze takie, niż żadne. Ale warto zrobić coś więcej! W myśl ignacjańskiego, a co za tym idzie i jezuickiego – MAGIS, czyli WIĘCEJ. Dlatego w jedną z niedziel wraz z oazowiczami rozprowadzaliśmy „Zdrapkę Wielkopostną”, która ma ukryte zadanie na każdy dzień Wielkiego Postu. Podsunę tylko kilka propozycji zadań z ubiegłych lat: „Wybierz formę postu. Może chleb i woda?”, „Czy ktoś potrzebuje pomocy, zakupów lub rozmowy? Działaj!”, „Dziś odmów Drogę Krzyżową i zyskaj odpust zupełny (za kogo?)” oraz „Godzinę przeznacz dla innych (działanie, spotkanie lub rozmowa)”. Bardzo rzeczowe zadania, prawda? Mała podpowiedź: zostało nam jeszcze kilka, dlatego mieszkających w pobliżu, a chcących wejść w ich posiadanie, zapraszam w Środę Popielcową – będzie jeszcze możliwość zaopatrzenia się.
Post
Wielki Post podsuwa nam tradycyjnie trzy drogi zbliżenia się do Boga. Dlaczego akurat te? Wyjaśnię to za chwilę. Pierwszą z nich jest post. Tylko, na litość boską, nie mylmy go z dietą! Post ma na celu odmówienie ciału pokarmu, bez którego można się obejść, ale jest też określonym sposobem zapanowania nad tym ciałem. Pracuję nad tym, aby moja wola panowała nad tym, co mnie stanowi, nie na odwrót.
Modlitwa
Modlitwa, czyli rozmowa z Bogiem. Mówienie do Niego, do Absolutu. Przede wszystkim nie bądźmy na niej gadułami. Jest w nas ta pokusa zagadania Boga, bycia jak przykry, egocentryczny gość. Rozmawiając z bliskimi nie skupiam przecież uwagi dialogisty tylko i wyłącznie na sobie. Nie oznacza to jednak, że teraz w kościele nagle mamy zajmować miejsca pod chórem (jak jestem zapewniany - w śląskiej mentalności te miejsca są zarezerwowane dla mężczyzn). Ale bądźmy wtedy zawsze zwróceni do Boga. O, tak! Tak często o tym zapominamy. Często słyszałem, że ktoś unika niedzielnego zgromadzenia wiernych ze względu na oceniające spojrzenia innych. Zatem, upominam tu tych, co w kościele zezują – nie bądź zgorszeniem dla bliźniego!
Jałmużna
W końcu jałmużna, otwarcie serca i kieszeni dla drugiego człowieka. Musi być ona wymierzana mądrze, bo w niej można, choć to jest kuriozalne, najbardziej skrzywdzić istotę ludzką. Jałmużna przede wszystkim powinna być, podobnie jak post i jałmużna, dawana nie ze względu na chęć zysku (rozumianego jakkolwiek – poklask ludzi, własne dobre samopoczucie, zrzucenie wagi), ale konieczność pomocy drugiemu. Jezus wskazuje, podobnie jak przy poprzednich dwóch aspektach, że powinienem ją dawać w ukryciu: „niech nie wie twoja lewa ręka, co czyni prawa” (Mt 6,3). Nie tylko ze względu na jej szczerość, ale i zachowanie godności tego, komu jej udzielasz. Jak wielu z nas powstrzymuje się przed przyjęciem pomocy, choć obiektywnie jej potrzebuje. Jeśli donator będzie trąbił na lewo i prawo: „Podarowałem rodzinie Iksińskich tysiąc złotych pomocy, popatrzcie jak jestem hojny”, a Iksińscy w rzeczywistości spalą się ze wstydu. De facto, nie tylko im nie pomogę, ale jeszcze pogrążę, bo poniżę ich człowieczeństwo!
Zmierzając ku końcowi, chcę tylko zaczepić ten wątek, a mam nadzieję dokończyć go nieco później. Nabożeństwa wielkopostne: droga krzyżowa i gorzkie żale. Charakterystyczne dla polskiej pobożności ludowej modlitwy, które celebrujemy w naszych świątyniach pod przewodnictwem księdza, choć wcale nie musi on być przy nich obecny (w wielu filiach już tak się je odprawia; znak czasów, w których zaczyna brakować księży). Zachęcam do zainteresowania się, kiedy i gdzie będą one odprawiane w waszej okolicy. Może warto zainteresować się, kto będzie kaznodzieją i podjąć wielkopostny wysiłek. Z lat młodzieńczych pamiętam, że kościół pękał w szwach w czasie tych nabożeństw, zwłaszcza na gorzkich żalach. Zatem - do zobaczenia!
Czytaj wszystkie najważniejsze informacje z powiatu strzeleckiego. Kup aktualne e-wydanie "Strzelca Opolskiego"!











Komentarze