W tak zwanej pierwszej fali covidowej w ogóle nie wchodziłem do szpitala. W trakcie trwania tej pierwszej fali obejmowałem duchowo chorych - codziennie odprawiałem za nich dodatkową mszę świętą. Prosiłem, by przekazać przygotowane teksty z informacją o tym, że codziennie o tej godzinie sprawowana jest msza w ich intencji. Jest też specjalna dyspensa biskupów pozwalająca zyskać odpuszczenie grzechów, jeśli wzbudzi się w sobie akt żalu doskonałego, którego skutki są takie same, jak sakramentu pokuty w sytuacji, gdy niemożliwe jest skorzystanie z posługi kapłana.
Później otrzymałem zgodę na wejście na oddział - z informacją, że za każdym razem będę podpisywał dokument, w którym potwierdzę, że wchodzę z własnej woli, mam świadomość ryzyka związanego z zarażeniem oraz nie będę wnosił żadnych pretensji związanych z ewentualnym zarażeniem. Pielęgniarki przeprowadziły dla mnie szkolenie z ubierania się, w prosty sposób przekazywały informacje, co najpierw trzeba ubrać, jak się zachowywać. Oczywiście wchodzę tak samo ubrany, jak każdy lekarz, pielęgniarka, więc wszyscy wyglądamy identycznie.
Była jedna taka sytuacja... Wchodzę do sali, w której znajdował się pacjent, i informuję go o tym, że jestem księdzem, mogę udzielić sakramentu namaszczenia chorych, a ten pan odpowiedział: Panie doktorze, proszę sobie z takich spraw nie robić żartów. I ja kolejny raz mówię, że naprawdę jestem księdzem. Usłyszałem: Panie doktorze, ja pana poznaję po głosie. To są zbyt poważne sprawy, żeby pan sobie robił żarty. Więc rzeczywiście, pacjenci widzą kogoś ubranego tak samo jak pielęgniarka, jak lekarz, jak salowa...
Pamiętam, że jednego razu pielęgniarki napisały mi na tym kombinezonie flamastrem "ksiądz". Widziałem w internecie, że niektórzy księża brali papierową stułę, dlatego, że my nie możemy niczego ze sobą wynieść.
Wtedy, kiedy wchodzę w wyznaczony dzień tygodnia z komunią świętą i sakramentem chorych, to pielęgniarka wcześniej przechodzi się po wszystkich salach, pyta, kto chciałby przyjąć komunię czy sakrament. I biorę taką ilość komunikantów, jaka została zgłoszona. W sytuacji, gdy ktoś dopiero widząc, jak inna osoba na sali przyjmuje komunię, decyduje się na spowiedź i na komunię świętą, po prostu łamię ją na więcej części. To wszystko, co mam ze sobą, musi być - jeżeli mogę powiedzieć tak o komunii świętej - zużyte.
Były sytuacje, kiedy osoby prosiły o sakrament pokuty, możliwość przyjęcia komunii świętej, sakrament namaszczenia... I w trakcie spowiedzi dowiadywałem się, że wcześniejsza spowiedź była sporo, sporo lat temu. Czyli rzeczywiście ta sytuacja graniczna, ocieranie się o tę świadomość, że może nastąpić odejście z tego świata i obecność kapłana, były takimi momentami, kiedy ktoś decydował się na spojrzenie na swoje dotychczasowe życie i na nowo przyjęcie Pana Boga...












Komentarze