Pogłoski o planie zamknięcia strzeleckiego oddziału położniczego, a co za tym idzie również i oddziału noworodków podkręcane są tym, że rzekomo mają pochodzić „z zaufanych źródeł”, czyli „ze szpitala”. Budzą wiele emocji i niepokój, a także oburzenie, bo oddział od lat ma doskonałą renomę, słynie z wysokich standardów medycznych i dobrej opieki. Sprawdziliśmy, ile jest prawdy w tych pogłoskach i skąd się wzięły.
- To plotki – jednoznacznie dementuje starosta Waldemar Gaida.
Kto likwiduje i dlaczego
Dyskusja na temat przerzedzenia sieci powiatowych porodówek w całym kraju trwa już od kilku lat i jest to związane ze spadkiem liczby urodzeń oraz pogłębiającymi się problemami z obsadą lekarską. Rok temu taki plan miało Ministerstwo Zdrowia.
W projekcie ustawy, która dotyczyła reorganizacji, było określone kryterium: liczbę graniczną dla „być lub nie być” określono wtedy na 400 porodów rocznie. Potem ministerstwo się z tego wycofało i według wytycznych z końca ub. r. ustalono, że to zespół ekspercki przy wojewodzie ma decydować o likwidacji oddziałów. Tymczasem, jak ujawnił w lutym br. „Dziennik Gazeta Prawna”, ostatnio mamy do czynienia z serią takich zamknięć, ale oddolnych, gdzie decyzje podejmował organ założycielski (powiat) lub kierownictwo szpitalnej spółki.
Gazeta ta wyliczyła, że od końca 2017 r. do końca lipca 2023 zlikwidowano w Polsce 22 oddziały położnicze. I ta seria wciąż trwa, tyle że oficjalnie ani NFZ, ani ministerstwo tego nie liczy i dochodziło nawet do takich sytuacji, że karetka wiozła rodzącą na oddział, który okazywał się już zamknięty...
Pogłoski wpisują się więc w trend, ale jest coś jeszcze: długi. Jak pisaliśmy pod koniec ub. r, od siedmiu lat rok w rok strzelecki szpital ma ujemny wynik finansowy. Ten za 2024 r. przekroczył 9 mln zł. 4,5 mln zł z tej kwoty to minus wygenerowany przez porodówkę.
Oddział jak kula u nogi?
Organem założycielskim strzeleckiego szpitala jest powiat i gdyby miało dojść do decyzji o likwidacji, likwidatorem byłby dyrektor, ale decyzję musiałaby zatwierdzić uchwałą rada powiatu. Dyrektor szpitala Beata Czempiel na wysłane jej zapytanie odnośnie pogłosek o plan zamknięcia porodówki odpisała krótko, nie ustosunkowując się do niego bezpośrednio:
„15 czerwca zapraszamy na dni otwarte oddziału położniczego i noworodków. Szczegóły będą już wkrótce dostępne na stronie internetowej szpitala i na facebooku” – i tyle w temacie. W podtekście można wyczytać: skoro robimy dni otwarte, niczego nie zamykamy.
Starosta Waldemar Gaida jest bardziej rozmowny. Dementuje pogłoski. Ale jednocześnie przyznaje, że to właśnie ten oddział generuje połowę zadłużenia lecznicy i coś z tym trzeba zrobić. Na ostatnim posiedzeniu Rady Społecznej Szpitala była o tym mowa.
– To plotki, w posiedzeniu uczestniczy pięć związków zawodowych, a każdy uczestnik interpretuje zasłyszane tam informacje, jak chce – mówi starosta. – Nic nie zamykamy. Odwrotnie: szukamy alternatyw zwiększenia kontraktu, wdrażamy inwestycje czyli budowę ZOL i modernizację infrastruktury komputerowej. Rozmawialiśmy o tym, że największe koszty w szpitalu generuje oddział ginekologiczno-położniczy i dlatego analizujemy, i szukamy rozwiązań, co z tym zrobić, ale na pewno nie chcemy go zamykać, bo nasza porodówka pod względem urodzeń jest druga w województwie zaraz po Szpitalu Ginekologiczno-Położniczym w Opolu.
W ubiegłym roku w strzeleckim szpitalu na świat przyszło 516 noworodków. To dużo mniej niż kiedyś. Przykładowo w roku 2017 było ich około 900. Im mniej porodów, tym mniejsze wpływy z funduszu zdrowia. Przyjmując tezę z projektu ustawy restrukturyzacji szpitali, że deficytowe są oddziały o liczbie urodzeń poniżej 400, strzelecka porodówka powinna wciąż jeszcze być w dobrej sytuacji finansowej. Ale nie jest.
– Faktycznie, aby taki odział przynosił dochody, liczba ta powinna wynieść powyżej 700 – mówi starosta i dodaje – takiego wyniku nie ma żaden szpital powiatowy. Dlatego muszą się znaleźć systemowe pieniądze, by porodówki wspierać. Bo koszty są stałe, generuje je stała gotowość oddziału do przyjęcia porodów, natomiast NFZ płaci za wykonane procedury. I to dotyczy też oddziału neonatologii, gdzie mamy drugi stopień referencyjności, czyli możemy robić procedury, których inne oddziały powiatowe nie mają. Ale gotowość wiąże się z określonymi kosztami.
Trzeba znaleźć rozwiązanie
To paradoks, ale sytuację finansową szpitala komplikuje też fakt, że w latach 2022-2024 podjęte były tu na dużą skalę remonty na internie i chirurgii. Oddziały pracowały wtedy w ograniczonym zakresie i były rozliczane ryczałtowo. Po zakończeniu prac część przyznanego ryczałtu na usługi medyczne szpital musiał zwrócić do NFZ.
– Teraz te oddziały pracują na pełnych obrotach, ale ryczałt na rok 2025 został obniżony i jeśli nie nastąpi korekta, to wychodzi na to, że od września szpital będzie leczył za darmo i będą generowane kolejne koszty. To jest paradoks obecnego systemu – mówi starosta. – Mamy jednak świadomość, że pomimo iż porodówka jest deficytowa, jej zamknięcie byłoby błędem, bo jej reaktywacja w przyszłości – gdy warunki finansowania się zmienią – byłaby bardzo trudna, zwłaszcza ze względu na kadrę.
Problem jest, ale w tym przypadku najprostsze rozwiązanie, jakie się nasuwa, nie byłoby dobre.
– Musimy znaleźć mechanizm wsparcia ekonomicznego, który zmieni wydolność systemowo i szukamy go, podejmujemy działania w tym kierunku, ale dziś jest jeszcze za wcześnie, by o nich mówić – dodaje starosta.
Do sprawy wrócimy.
Komentarze