Do morderstwa doszło w nocy z 13 na 14 września 2024 roku. Śledczy ustalili, że pokaźnym odłamkiem szkła zadał Mariuszowi K. co najmniej 16 ciosów w klatkę piersiową i lewe ramię. Wielokrotnie uderzał go też butelką. Spowodował w ten sposób rozległe obrażenia u ofiary.
- Rany kłute i cięte tułowia oraz kończyn. Złamana kość nosowa, wybity ząb, złamane żebra, uraz głowy, krwotok - wyliczał prok. Konrad Hupało z Prokuratury Rejonowej w Strzelcach Opolskich. - Bezpośrednią przyczyną śmierci była ostra niewydolność oddechowa spowodowana masywną utratą krwi i niedokrwieniem narządów.
Z kolei Marcina P. oskarżony ugodził nożem w brzuch i uderzał pięściami po twarzy. Pomimo tych obrażeń, Marcin P. uciekł z miejsca zbrodni.
W niedzielę, 15 września 2024 roku, Dominik P. pojawił się na komendzie w Kędzierzynie–Koźlu. Tam oświadczył, że może być poszukiwany w związku zbrodnią w Leśnicy.
Podejrzany twierdzi, że niewiele pamięta
Przed Sądem Okręgowym w Opolu oskarżony odmówił zeznań oraz składania wyjaśnień. Sędzia Magdalena Marciniak odczytała więc zeznania, jakie Dominik P. złożył w postępowaniu przygotowawczym. Twierdził, że nie pamięta przebiegu zdarzenia. Opisał jedynie fragmenty wieczoru, które – jak sam zaznaczył – zachował w pamięci mimo dużego upojenia alkoholowego.
Z jego relacji wynika, że 13 września około godziny 21.30 opuścił restaurację w Leśnicy, a potem poszedł do sklepu po alkohol. Gdy przyszedł do mieszkania Mariusza K. panowie zaczęli wspólnie pić whisky. Dominik P. zeznał, że po wypiciu alkoholu „przez mgłę” pamięta, jak ocknął się na sofie.
– Nie miałem moich rzeczy. Mariusz powiedział mi, żebym się wynosił. Wystartował do mnie. Nie wiem, czy mnie uderzył, czy popchnął – twierdził.
Zapewniał, że nie pamięta momentu użycia żadnego narzędzia ani samego zdarzenia. Stwierdził, że musiał "dostać amoku".
– Nie mogę sobie wytłumaczyć, żebym coś takiego zrobił – mówił.
Morze alkoholu, zabójstwo i sen
W zeznaniach Dominik P. podkreślał, że w dniu tragedii nie zażywał żadnych środków odurzających.
– Wypiłem dziesięć piw i wódkę, a z K. piliśmy jeszcze whisky – dodał.
Stwierdził, że jego samoświadomość w kwestii przebiegu wydarzeń "szczątkowa".
– Nie pamiętam, jak wychodziłem. Nie pamiętam, żebym się mył - opisywał.
Rano, 14 września, Dominik P. miał obudzić się u siebie w domu z poranionymi dłońmi. Udał się do mieszkania Mariusza K., gdzie zobaczył ciało znajomego.
– Leżał sztywno na sofie. Nie widziałem krwi, ale nie oddychał. Sprawdziłem tętno. Spanikowałem – mówił.
Po zdarzeniu udał się do znajomego, Mateusza M., któremu miał powiedzieć, że „coś się stało”, ale nie ujawnił szczegółów. Później znajomy zawiózł go do Kędzierzyna-Koźla. Tam Dominik P. planował spotkać się ze swoją byłą partnerką.
– Nie wiedziałem, co robić. Czy uciekać, czy się powiesić? W końcu sam się zgłosiłem – relacjonował oskarżony.
Dominik P. dopuścił się zbrodni w warunkach recydywy. Wcześniej – w listopadzie 2019 roku – Sąd Rejonowy w Strzelcach Opolskich skazał go na 1 rok i 2 miesiące więzienia za udział w brutalnej bójce. Za kratami był od sierpnia 2019 roku do maja 2020 roku. Za brutalne morderstwo w Leśnicy grozi mu od 10 do 30 lat więzienia, a nawet dożywocie.
Czytaj także: Próba rozboju na Szpitalnej w Opolu. Wywlekli ofiarę z lokalu











Komentarze