W centrum Kielczy stoi toaleta. Przybytek ze wszech miar pożyteczny i pożądany, ale w tym wypadku sprawiający więcej kłopotów niż korzyści. Ubikacja była jednym z tych spornych punktów, które spowodowały, że na ostatniej sesji radni z Kielczy nie udzielili burmistrzowi wotum zaufania (co zostało dokładnie opisane w ubiegłym numerze „Strzelca Opolskiego”). Warto dodać, że chwilę później głosowano nad absolutorium dla burmistrza i zostało ono zatwierdzone jednogłośnie przez wszystkich radnych.
Problem z toaletą polega na tym, że gdy jej nie było - bardzo jej brakowało, szczególnie turystom. Odkąd powstała, nikt nie chce wziąć za nią odpowiedzialności.
- Przybytek powstał z inicjatywy mojego poprzednika - relacjonuje burmistrz Mariusz Stachowski. - To była spora inwestycja. Wydano na nią niemal 200 tysięcy złotych, lecz nie zaplanowano, kto będzie zajmował się nią dalej.
Ubikacja nie może być otwarta cały czas, bo prędzej czy później uległaby dewastacji. Każdego ranka pod toaletę podjeżdżał więc sołtys Kielczy z kluczami i otwierał ją dla potrzebujących. Wieczorem procedura przebiegała w odwrotnym kierunku. To jednak nie rozwiązywało problemu, bo użytkownicy potrafili pozostawić po sobie naprawdę nieprzyjemne pamiątki. Toaleta musi być regularnie sprzątana, a tu trudno polegać już tylko na czyjejś dobrej woli.
- Do utrzymania czystości musi być wyznaczona i opłacana osoba - mówi burmistrz. - Problem w tym, że zatrudnienie kogoś nawet na pół etatu to dla gminy wydatek rzędu 15-20 tysięcy złotych rocznie. Trudno będzie wygospodarować takie pieniądze.
Jednym z rozważanych rozwiązań jest zamontowanie urządzenia otwierającego drzwi na monety, jak ma to miejsce przy strzeleckim centrum przesiadkowym. Koszt zamontowania mechanizmów to jednak kolejne tysiące złotych, które trzeba gdzieś znaleźć. Nie mówiąc już o tym, że tam, gdzie pojawiają się pieniądze, pojawia się też pokusa, by sobie je przywłaszczyć. Więc przydałby się też (także kosztowny) monitoring.
- Daliśmy sobie z radą sołecką Kielczy czas do września na podjęcie decyzji, co zrobimy dalej - podsumowuje Mariusz Stachowski. - Albo toaleta będzie zamknięta, albo w nowym budżecie wygospodarujemy pieniądze na jej dalsze utrzymanie.
Komentarze