Miejsce pamięci śląsko-teksańskiej emigracji powstało w Płużnicy Wielkiej
W połowie XIX wieku ziemie Śląska Opolskiego – trawione przez głód, powodzie, susze i nieurodzaj – były trudnym miejscem do życia. Nadzieję na lepszą przyszłość przyniósł Leopold Moczygemba – urodzony w Płużnicy Wielkiej franciszkanin – z którym właśnie z tej małej miejscowości 20 września 1854 roku wyruszyła pierwsza śląska ekspedycja za ocean. Trzy miesiące później w Teksasie powstała pierwsza polska osada – Panna Maria – która istnieje do dzisiaj.
W miejscu po szkole w Płużnicy Wielkiej, do której prawdopodobnie uczęszczał zakonnik, otworzono Izbę Pamięci śląsko-teksańskiej emigracji.
Ku pamięci emigracji
Starsza mieszkanka Płużnicy Wielkiej mówi lekko drżącym głosem do mikrofonu: Czy jest tu ktoś z rodziny Jarząbek? Ksiądz Kurzaj tłumaczy pytanie na język angielski, po czym z grupy gości w niebieskich koszulkach z napisem „Silesia-Texas” unosi się ręka w górę, czemu towarzyszy jęk wzruszenia oraz gromkie brawa. Starsza pani dodaje potem, że do Teksasu wyjechało ośmioro członków jej rodziny, a zza oceanu niedawno przysłano jej książkę z drzewem genealogicznym. Wzruszona pokazuje ją zebranym w miejscu, które dziś jest łącznikiem tego, co zostało rozdzielone półtora wieku temu.
- Opowiadamy historie zwykłych ludzi, którzy pojechali za chlebem, zachowując wiarę w Boga - mówi Gerard Kurzaj, brat księdza Franciszka, działającego w Teksasie polskiego prałata, założyciela i prezesa polonijnej Fundacji im. ks. Leopolda Moczygemby. - Amerykanie od kilkudziesięciu lat już przyjeżdżają do Polski nie tylko z moim bratem, ale i z innymi biskupami. W latach osiemdziesiątych mieszkali w prywatnych domach. Jako miejscowi, Polacy, patrzyliśmy na tych wszystkich ludzi zza oceanu, którzy przyjechawszy tu płaczą w kościołach, dotykają ksiąg, dotykają starych drzwi, witają się z ludźmi, którzy się tak samo nazywają - Moczygemba, Jarząbek. Oni są dla nas przykładem. My, widząc ich płacz, tęsknotę, postanowiliśmy tę historię opowiedzieć - relacjonuje. - Izba Pamięci w Płużnicy jest finałem dwunastoletniego działania na rzecz upamiętnienia emigracji.
Pierwsza wystawa jej poświęcona została otwarta w Muzeum Diecezjalnym w Opolu.
- Potem prezentowaliśmy ją tam, gdzie nas zaproszono. Wreszcie zdaliśmy sobie sprawę, że wystawa nie może zaginąć w magazynie. Padła idea, aby w tym gminnym budynku stworzyć Izbę Pamięci. Pomyśleliśmy, że to piętro – prawdopodobnie po szkole, do której Moczygemba chodził w XIX wieku – może być wykorzystane. Małe miejsca czasami robią wielkie rzeczy - dodaje Gerard Kurzaj.
Bóg nie widzi narodowości
W historii, która łączy kraje, liczy ponad 150 lat i pokonuje ocean, istotną wydaje się być narodowa tożsamość. Śląscy Teksańczycy pamiętają o polskich korzeniach. Jednak jeszcze ważniejsze są dla nich rodzinne więzi. Gerard Kurzaj na pytanie o przynależność narodową pielgrzymów z Teksasu odpowiada:
- Każdy ma w sercu to, kim się czuje. W XIX wieku kwestia narodowości nie była postawiona tak jak teraz – na ostrzu noża. My szanujemy każdego, u Pana Boga nie ma takich rozróżnień. Moczygemba też to głosił, musimy się wznieść ponad podziały narodowościowe, szanując je oczywiście. Ważne jest to, kim się czuję, natomiast nie wolno z tego zrobić płaszczyzny do oceniania kogoś.
Historię śląsko-teksańskiej emigracji można zobaczyć w budynku przy ulicy Strzeleckiej 8 w Płużnicy Wielkiej, przy kościele Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny.














Komentarze