Dziesięć lat temu nasz powiat, a w szczególności gminę Zawadzkie nawiedziła powódź. 18 maja najpierw do Kielczy, a później kolejno Żędowic i Zawadzkiego wdarła się woda z Małej Panwi, rozrywając wały przeciwpowodziowe, wlewając się do kanału hutniczego i zalewając ogromne tereny. Woda płynęła główną arterią miasta, drogą wojewódzką. Do dziś mieszkańcy wspominają, że po ulicach można było przemieszczać się kajakami. Żywioł wdarł się do 269 domów na terenie gminy, głównie w mieście, poszkodowanych zostało 291 rodzin.
Obrazy z tamtego okresu pozostają wciąż żywe w pamięci wielu osób. Na niektórych domach nadal widać ślady poziomu wody.
Mariusz Stachowski był burmistrzem Zawadzkiego podczas powodzi w 2010 roku i jest nim obecnie. Uważa on, że gmina i mieszkańcy są mentalnie przygotowani do działania w razie powodzi. Omówiliśmy z nim warunki bezpieczeństwa opisane po powodzi w archiwalnym „Strzelcu Opolskim” spisane przez Romualda Kubika.
Pierwszy punkt zakładał powstanie dokładnego planu działania. Ten powstał od razu po powodzi i jak zapewnia burmistrz, jest na bieżąco aktualizowany. Dwa tygodnie temu Mariusz Stachowski brał udział w szkoleniu online dotyczącym określenia ryzyka powodziowego. Pomimo trwającej obecnie suszy temat wystąpienia ryzyka powodzi nie został zapomniany.
- Co miesiąc sprawdzamy stan urządzeń wodnych, a w okresie opadów deszczu nawet częściej - zapewnia burmistrz. - Porządkujemy też sprawy własnościowe związane z odpowiedzialnością za Kanał Hutniczy.
W punktach spisanych w Strzelcu sprzed 10 lat mowa też o sprawnym systemie pomiaru wody i systemach informowania. W 2010 roku to zawiodło. Dane o przyroście wody bazowały na kontaktach telefonicznych między urzędnikami z różnych gmin, a w końcu poziomu wody nie dało się mierzyć, bo płynęła powyżej tyczek pomiarowych. Obecnie stan wód mierzony jest przez specjalnie urządzenia i automatycznie wysyłany na strony internetowe Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej, gdzie śledzić na bieżąco mogą go wszyscy.
Ostatnim punktem było wyposażenie jednostek OSP w nowy sprzęt. Stare wozy z trudem dawały radę podczas akcji w 2010. Tu też gmina zrobiła wiele: zakupiono dwa nowe wozy bojowe, a sprawne działania i determinacja strażaków sprawiły, że w jednostce w Zawadzkiem pojawiło się wyposażenie do ratownictwa wodnego: łódź, ponton i specjalny samochód.
- Gmina tak naprawdę nie ma wielu kompetencji jeśli chodzi o ochronę przeciwpowodziową: nie jesteśmy właścicielami rzek, nie możemy budować wałów przeciwpowodziowych, ale gdy przychodzi wysoka woda, to my musimy reagować i na nas spada cała odpowiedzialność - podsumowuje Mariusz Stachowski. - Ludzie chcą, by władze zapewniły im bezpieczeństwo, ale w przypadku kataklizmów takich jak powódź nigdy nie będziemy w 100% bezpieczni - przestrzega.
Zapraszamy na stronę internetową strzelec.info. Tam można obejrzeć więcej zdjęć, jak wyglądała gmina Zawadzkie 10 lat temu, gdy ulicami płynęła woda. Widać na nich, jak miasto zmieniło się podczas minionej dekady.
Komentarze