Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 5 maja 2024 14:18
Reklama PKW

Niezwykła historia o ludziach i psach, które zostały same po śmierci właściciela

Nie zawsze możemy przygotować się w pełni na to, co przyniesie los. Dotyczy to ludzi, jak i zwierząt. Doświadczyły tego dwa owczarki niemieckie, które wraz ze swoim panem mieszkały w Staniszczach Małych. Niestety, ich właściciel zmarł, a psy zostały same...
Niezwykła historia o ludziach i psach, które zostały same po śmierci właściciela
Zazwyczaj gdy umiera samotny właściciel psów, to trafiają one do schronisk lub ich dalszym losem zajmuje się gmina, ale w tym przypadku było inaczej

Autor: archiwum prywatne

Niezwykła historia o ludziach i psach, które zostały same po śmierci właściciela

O tym, że psy bardzo mocno przeżywają odejście opiekuna, nie trzeba nikogo przekonywać. Podobnie jak u ludzi, dla psów jest to sytuacja stresowa, a tęsknota za właścicielem jest ogromna. Taka sytuacja spotkała czteroletniego Hachi oraz półtorarocznego Koko, które bardzo mocno związane były z swoim właścicielem.

- Właściciel tych owczarków był samotny. Miał tylko te psy, a one jego - opowiada Aleksandra Czechowska z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Opolu. - A tu nagle nie ma tego właściciela, nie wychodzi z domu i ich nie karmi. Ich tęsknota za panem była bardzo widoczna. Psy sobie z tym nie radziły, cały czas nosiły dwa buty, należące do niego. Doszedł również do tego potworny stres, że nagle tyle obcych ludzi zaczęło się nimi interesować.

Pozostawione dwa owczarki niemieckie same na posesji mogą wywoływać lęk. Jeszcze bardziej, kiedy ich codzienne życie tak nagle się zmienia.

- Są to duże psy, które wydają się być groźne- zauważa pani Aleksandra. - Budziły one strach wśród ludzi, a same również były w stresie i nie na wszystko dobrze reagowały. Działały emocjonalnie i nie pozwalały początkowo zbliżyć się do siebie, tak, jakbyśmy tego chcieli. Ponadto one po prostu pilnowały posesji i dopiero z czasem przekonywały się do osób, które chciały do nich zajrzeć.

Akcja adopcja

Zazwyczaj gdy umiera samotny właściciel psów, to trafiają one do schronisk lub ich dalszym losem zajmuje się gmina, która ma podpisane umowy z firmą zajmującą się odławianiem bezpańskich zwierząt. Rzadziej zdarza się, że przejmuje je rodzina.

- Dla niektórych psów schronisko, na przykład nasze w Opolu, to wybawienie, a co innego, gdy zabrałby je hycel - zaznacza Aleksandra Czechowska. - Rodzeństwo tego pana mieszka za granicą, a jego siostra, mimo chęci, nie była w stanie zająć się psami, ponieważ mieszka w bloku. Dla takich psów nie jest to dobre miejsce, tym bardziej, że były przyzwyczajone do przebywania na zewnątrz.

W przypadku Hachiego i Koko rodzina zmarłego wyraziła zgodę na adopcję psów. Lawina informacyjna rozprzestrzeniła się bardzo szybko, a rozpoczęli ją sami mieszkańcy Staniszcz Małych.

- W tej sprawie zgłosiła się do mnie Anna Szaton-Morawiec - mówi pani Aleksandra. - Dostałam od niej całą historię psów. Post udostępniony i napisany przeze mnie miał ogromne zasięgi, natomiast sensownych telefonów i zapytań miałam w sumie dwa.

To jest cud

Niektóre psy czekają w schroniskach lata na adopcję. Każdy z nich chciałby zyskać dom i kochających właścicieli. Na szczęście, los oszczędził owczarki ze Stanisz Małych, choć w ich przypadku sprawa była o tyle skomplikowana, iż do adopcji miały iść razem.

- To jest tak, jakbyśmy mieli rozdzielić rodzeństwo - wskazuje pani Aleksandra. - Psy były bardzo za sobą zżyte. Zdawaliśmy sobie sprawę, że szukanie dla nich nowego domu może potrwać długo, bo to wielkie psy i nie każdy może sobie pozwolić na ich utrzymanie. Na szczęście okazało się inaczej. To prawie jak cud, ale widać, że cuda się zdarzają i warto w to wierzyć.

Jedni sąsiedzi pożegnali psy, a drudzy je witali

Niecodzienne jest to, że kilkunastu mieszkańców przyszło pożegnać psy swojego zmarłego sąsiada.

- Był to moment bardzo wzruszający - przyznaje pani Aleksandra. - Dla mnie taka sytuacja to novum, nigdy czegoś takiego nie widziałam, a zajmuję się zwierzętami już trochę lat. To sytuacje, które czasami ciężko wytłumaczyć...

Jak się później okazało, psy zostały także przywitane przez sąsiadów w nowym miejscu zamieszkania.

- To była dla mnie wskazówka, że poprzedni pies rodziny, która chciała adoptować Hachiego i Koko, musiał mieć u niej bardzo dobrze i owczarki także czeka dobra przyszłość - tłumaczy pani Aleksandra. - Sąsiedzi raczej nie uczestniczą w takich wydarzeniach, jak przyjazd nowego psa do ich sąsiada.

Ponadto siostra zmarłego właściciela owczarków jest w stałym kontakcie z nową rodziną adopcyjną psów, więc mogą się odwiedzać.

Szukali nowego przyjaciela, teraz mają dwóch

Owczarki adoptowała rodzina z Zabrza. Jednak zanim do tego doszło, nowi właściciele musieli przekonać do siebie nie tylko panią Aleksandrę, ale również Hachiego i Koko.

- Rodzina, którą wybraliśmy zapytała nas o przyjaciół, jakimi byłyby właśnie te psy - opowiada Aleksandra Czechowska. - Wysłałam im adres, przyjechali, żeby zapoznać się z owczarkami. Kiedy byli już na miejscu i ten pan wyciągnął do nich rękę, to już wiedzieliśmy, że jest po temacie. Psy od razu go zaakceptowały, jak i resztę rodziny. Szczerze mówiąc, był to cud.

Nowi właściciele jakiś czas temu musieli uśpić swojego poprzedniego psa, także owczarka niemieckiego. Bardzo mocno przeżyli tą stratę, gdyż traktowali go jako członka rodziny.

- Nasz poprzedni przyjaciel Ares miał nowotwór - opowiada pani Kasia. - Choć był to pies moich rodziców, to człowiek się przyzwyczaił do niego. Po jego stracie była rozpacz, myślałam, że rodzice już nie będą chcieli psa, żeby się już się nie wiązać, a z jednej strony była ta chęć dalsza do posiadania psa.

Przypadkowo natrafili na ogłoszenie o Hachim i Koko, a wkrótce to ogłoszenie wysłali im także znajomi, wiedząc, że poszukują psa.

- Było to zrządzenie losu, nie zastanawiałam się długo, złapałam za telefon i dzwoniłam - dodaje pani Kasia. - Gdy zaproponowano nam, by przyjechać i je zobaczyć, to stwierdziłam wtedy, że nie chodzi o to, by tylko je zobaczyć jak perełki u jubilera, ale sprawdzić czy znajdziemy z nimi kontakt. Wiedzieliśmy, że te psy będziemy kochać, jednak przede wszystkim chodziło o to, czy one nas zaakceptują.

Początkowo rodzina rozważała adoptowanie jednego psa. Jednak widząc, jak bardzo są ze sobą zżyte, nie mogli postąpić inaczej.

- Baliśmy się troszkę, bo zawsze był jeden pies w domu. Natomiast dwa to podwójne kłopoty, koszt i zniszczenia - śmieje się pani Kasia. - Ale mamy tego świadomość, jesteśmy na to gotowi, gdyż rodzice od zawsze mieli owczarki niemieckie, więc znamy tę rasę.

Owczarki ze Staniszcz Małych były już z nowymi właścicielami na pierwszej wizycie u weterynarza, miały pierwsze SPA, czesanie, jak i pierwsze przejażdżki samochodem czy zakładanie kagańca. Teraz psy oraz i ich nowi właściciele mają czas na wspólne zaakceptowanie się.

- Początki zawsze są trudne, jednak wszyscy jesteśmy podekscytowani oraz dobrej myśli - podkreśla pani Kasia. - Z każdym dniem jest coraz lepiej. Mimo, że to taki krótki okres czasu, to mamy nadzieję, iż szybko będą czuć się bezpiecznie jak u siebie.

Wielka rola sąsiadów

W tej historii niewątpliwie na uwagę zasługuje postawa sąsiedzka wobec dwóch owczarków niemieckich. Od od chwili śmierci ich właściciela przejęli opiekę nad zwierzętami. Nie dość, że nagłośnili całą sprawę, to także przychodzili je karmić i doglądać, aby nie stała im się krzywda.

- W tą sprawę zaangażowanych było wielu mieszkańców - podkreśla Anna Szaton-Morawiec, miejscowa wolontariuszka i miłośniczka zwierząt. - Bardzo dużą rolę odegrała najbliższa sąsiadka zmarłego, pani Sabina, która karmiła psy mimo obawy przed nimi. Swój duży udział ma też gmina, która opublikowała ogłoszenie.

- Dużo zależy od gminy, a tutaj była bardzo dobra reakcja - dodaje pani Aleksandra. - Dodatkowo sąsiedzi i gmina uzgodnili, że psy pozostaną na swoim terenie do czasu adopcji, co było to bardzo fajnym posunięciem i nietypowym. Sprawa ta daje wiarę w ludzi, że nie trzeba w nich wątpić.

Czytaj wszystkie najważniejsze informacje z powiatu strzeleckiego. Kup aktualne e-wydanie "Strzelca Opolskiego"!


Podziel się
Oceń

Komentarze
ReklamaSkład Opału
ReklamaHeimat
ReklamaMaxima - grudzień
ReklamaHelios
ReklamaOptyk Ptak 1197
ReklamaRe-gat
zachmurzenie umiarkowane

Temperatura: 23°CMiasto: Strzelce Opolskie

Ciśnienie: 1010 hPa
Wiatr: 23 km/h

Ostatnie komentarze
J Autor komentarza: MieszkaniecTreść komentarza: OSP Fosowskie jest jedyną atrakcją dla dzieci w Fosowskiem.Dziękujemy OSP Fosowskie i życzymy dużo sukcesów.Data dodania komentarza: 16.04.2024, 11:56Źródło komentarza: Chętnych do Drużyn Pożarniczych nie brakuje J Autor komentarza: MieszkaniecTreść komentarza: Pani Baryga, nie ma szkoły podstawowej w Staniszczach Wielkich.Proszę nie wprowadzać w błąd czytelników Strzelca Oplskiego. Proszę się dokładnie dowiedzieć gdzie ta szkoła się znajduje.Data dodania komentarza: 25.03.2024, 18:43Źródło komentarza: Młodzież recytowała poezję po niemiecku J Autor komentarza: JanTreść komentarza: Jaka praca taka płaca.Data dodania komentarza: 14.03.2024, 10:51Źródło komentarza: Coraz mniej chętnych na radnych. Bo się to nie opłaca S Autor komentarza: AdamTreść komentarza: No ciekawe. Niech pokażą te plany.Data dodania komentarza: 05.03.2024, 12:59Źródło komentarza: Ul. Mickiewicza w Zawadzkiem będzie remontowana jeszcze w tym roku J Autor komentarza: JanTreść komentarza: Dokładne miejsce pożaru to dzielnica FosowskieData dodania komentarza: 26.02.2024, 18:35Źródło komentarza: Uratował seniora przed ogniem. Dzielnicowy z Kolonowskiego z ważnym odznaczeniem K Autor komentarza: TommyTreść komentarza: Miasto się wyludnia nie przez brak pracy. Miasto się wyludnia bo w tym mieście nie ma co robić po pracy. Tylko markety, apteki i mini galerie handlowe.Data dodania komentarza: 23.02.2024, 19:55Źródło komentarza: Wybory 2024. Jan Wróblewski po 10 latach robi drugie podejście do władzy
Reklama