Czas epidemii to wyzwanie organizacyjne dla wielu zakładów pracy, a także dla urzędu gminy. W Zawadzkiem w magistracie zatrudnionych jest 40 osób. Obecnie trzy korzystają z opieki nad dzieckiem do 8 roku życia. Jedna osoba pracuje zdalnie.
Kiedy rząd zawiesił lekcje w szkołach 12 marca, w urzędzie wprowadzono zasadę, aby w biurach pracowało po 2 osoby, od 31 marca liczbę te zmniejszono do jednego urzędnika. Przed rozpoczęciem pracy urzędnikom mierzona jest temperatura. Rozmowy nawet między pracownikami odbywają się głównie przez telefon bądź internet. Jeśli konieczne jest spotkanie, zachowywane są bezpieczne odległości, a rozmowy nie trwają dłużej niż kwadrans.
W urzędzie stanu cywilnego, który muszą odwiedzać mieszkańcy w sprawach związanych na przykład ze zgonami swoich bliskich, ustawiono szklane osłony, pracownicy mają maseczki, rękawiczki i środki dezynfekujące.
Dostarczane dokumenty spoza urzędu trafiają na dwa dni do specjalnej szuflady. To czas, kiedy ewentualne wirusy powinny zniknąć z ich powierzchni. Jeśli sprawa jest pilna i dokumenty wymagają natychmiastowego opracowania, urzędnik ogląda je w rękawiczkach. Przedmioty, których dotykał petent, są dezynfekowane, a rękawiczki wyrzucane. Codziennie po południu cały urząd jest dezynfekowany.
Jak zapewnia burmistrz Mariusz Stachowski, pomimo utrudnień, urzędnicy wykonują swoje zadania na bieżąco. Największą bolączką magistratu jest, tak jak wszędzie, trudny dostęp do środków ochrony. Obecne stany w urzędzie mogą wystarczyć maksymalnie na miesiąc.
Komentarze