W obecności księcia oraz pana Toszka Gerdona, zgromadzili się silnie zbudowani wojowie. Wtedy to dwunastu zostało mianowanych przez księcia rycerzami. wśród nich obecny był wojownik ze Wschodu o imieniu Ursu-Bej, przypominał Mongoła. Książę wstał od stołu i powiedział: to wasz mistrz i nauczyciel. Będzie was uczył sztuk walki, których jeszcze nie widzieliście, a które opanować musicie. Macie bronić słabych, być szlachetnymi, bronić pokrzywdzonych, tępić rozbój. Macie podnieść miecz, kiedy będzie taka potrzeba, gdy lud pomocy będzie wołać. Od dziś będziecie rycerzami świętej Jadwigi.
Poszli wszyscy do następnego pokoju, a tam na ławach leżały piękne srebrno-złote zbroje.
Książę mówił dalej: te oto zbroje otrzymacie za rok. Odtąd za wasze wyszkolenie odpowiada rycerz Szymisch z Szymiszowa, wszystko ma być objęte tajemnicą.
Całe szkolenie odbyło się na pobliskiej górce rożniątowskiej. Nocami było słychać dziwny hałas, odgłosy przypominające jęki wydawane podczas walki. Pewnego letniego wieczoru nadeszła straszliwa burza z ogromnymi błyskawicami i ulewą. Wtedy to po raz pierwszy widziano 12 rycerzy w błyszczących zbrojach, jechali na czarnych rumakach. Przerażeni mieszkańcy pobiegli szybko do Szymischa, a ten powiedział głośno: jesteście wybrani jako świadkowie, ci o to rycerze po wszystkie czasy będą was bronić. Kiedy tylko będzie taka potrzeba staną w waszej obronie.
Jak głosi legenda, rycerze śpią w pieczarach górki rożniątowskiej. U samego wejścia wisi dzwon, który zadzwoni, by obudzić rycerzy do obrony słabych. Zawsze jeden rycerz stoi na warcie, co parę lat wszyscy są budzeni i ruszają na przejażdżkę.
Opowiada Roman Dethloff, pasjonat historii Szymiszowa-Osiedla.
Komentarze