Do południa 7 marca wędkarze z koła wędkarskiego w Zawadzkiem spotkali się w blaszanej szopie na ulicy Szopena. Kiedy opuszczali budowlę, jak zawsze zamknęli wszystko, używając przeciwwłamaniowych kłódek. W szopie PZW przechowuje sprzęt potrzebny do prowadzenia hodowli karpia, którym następnie zarybiane są stawy.
Popołudniu ktoś zauważył, że z szopy wydobywa się dym. Na miejsce przyjechały jednostki z Zawadzkiego, Kielczy i Strzelec Opolskich i ugasiły ogień. Strażacy wynieśli z budynku butlę gazową. Nie wiadomo, jak doszło do zaprószenia ognia. Na pewno nie było to celowe ludzkie działanie: szopa była zamknięta, a ogień pojawił się w środku.
Zanim zakończono akcję ratowniczą spłonęła przechowywana w środku łódka, odzież wędkarska, baseny do odłowów ryb... Sprzęt nie był ubezpieczony.
- Dopiero odbudowaliśmy hodowlę po jej tymczasowym zamknięciu, gdy realizowano inwestycję na Stawie Hutniczym, a teraz znów natrafiamy na takie trudności - mówi Tadeusz Stępień, prezes PZW Zawadzkie. - Ten sprzęt gromadziliśmy przez lata, ale pomału to odzyskamy - mówi z determinacją. - Trzeba zacząć od malowania i zabezpieczenia dachu. Na szczęście są osoby, które chcą poświęcić swój czas i zajmować się hodowlą i tym miejscem - dodaje.
Komentarze