Krzysztof Ogiolda: Niektórzy mówią, a nawet przekonują w internecie, że pączki zjedzone w tłusty czwartek nie tuczą...
Adrian Pawełek: Tuczą na pewno. Tłusty czwartek - zgodnie z nazwą - polega na tym, by zjeść jak najwięcej tłustych rzeczy. Chodzi nie tylko o pączki. Także o faworki i inne wypieki i potrawy. Jest takie - związane z tym dniem - powiedzenie, że trzeba zjeść tyle sztuk tłustych rzeczy - pączków, ciast itd., ile razy w ciągu dnia kot ogonem machnie (śmiech). Uważam, że w tłusty czwartek można sobie pozwolić na to, by diety i inne ograniczenia odłożyć na bok i naprawdę trochę tych słodkości zjeść.
Ile pączków powstanie na tłusty czwartek w pańskiej cukierni?
- Na tyle dużo, że przygotowania do wypieku zaczniemy już dzień wcześniej, czyli w środę pod wieczór, około 18.00. Będziemy szykować nadzienia, pomady, lukry i skórki pomarańczowe, które dodaje się na koniec. Do rana jesteśmy w stanie wyprodukować tych pączków całkiem sporo. Czasy są trudne, ale w poprzednich latach oferowaliśmy naszym klientom nawet dwa-trzy tysiące pączków. Będzie więc co robić. Przy czym odsmażamy je jak najpóźniej, żeby były w sklepie gorące i by rano można ciepłego jeszcze pączka dotknąć, a potem na ciepło go zjeść.
Jaki jest pański przepis na dobrego pączka?
- Duże znaczenie ma proces jego fermentacji. Zatem trzeba dać drożdże, tłuszcz (może to być margaryna, może być olej), cukier, żeby pączki były oczywiście słodkie. Dodajemy też trochę mleka i wody, żeby pączek był bardziej konkretny. Nadzienia też są bardzo ważne...
Kiedy byłem dzieckiem, czyli dosyć dawno, pączki robiło się zawsze z marmoladą...
- Także dzisiaj tradycyjny pączek jest z marmoladą. Natomiast u nas w cukierni powodzeniem cieszą się także pączki nadziewane płatkami róży przygotowanymi w syropie cukrowym. Tu w okolicy właśnie pączkami z różą na pewno się wyróżniamy.
Jakie jeszcze nadzienia oferujecie?
- Przygotowujemy pączki z masą kajmakową ze słonecznikiem, przełożone budyniem, bitą śmietaną z truskawkami. Proponujemy pączki „Shrek” z budyniem robionym na sokach typu „Frugo” lub na zielonych „Kubusiach”. Dzieci je uwielbiają. Do pączków dobrze nadaje się także krem „Snikers” czekoladowy i orzechowy z orzechami arachidowymi. Można też u nas spróbować pączki kawowe.
Nie ma wątpliwości, że od czasów, kiedy cukiernia „Pawellek” powstała, czyli od 1918 roku, pączki bardzo się zmieniły.
- Jak było sto lat temu, na początku działalności firmy, nie wiem. Zajmuję się cukiernictwem i piekarstwem w trzecim pokoleniu. Czasy były różne, ale - jak mi ojciec opowiadał - pączki w tłusty czwartek jadło się zawsze. I zawsze na ten dzień robiło się ich dużo. To na pewno się nie zmieniło. Pączki można teraz kupić wszędzie, sklepów jest mnóstwo. Ale po te prawdziwe warto pofatygować się do cukierni, która wytwarza je na miejscu, na świeżo i z myślą o stałych klientach, którzy przez cały rok u nas kupują.
Które pączki pan osobiście najbardziej lubi?
- Dla mnie jednym z lepszych pączków jest ten z płatkami róży. Lubię też pączki z kawą i ze „Snikersem”.
Wniosek nasuwa się sam. Zje pan w tłusty czwartek co najmniej trzy pączki...
- Myślę, że zjem znacznie więcej. Na pewno pięć, sześć, o ile nie jeszcze kilka. Staram się na co dzień jedzenia słodyczy - mimo mojego zawodu - unikać. Ale w tłusty czwartek wszyscy w zakładzie pączki jemy, a nawet się nimi zajadamy. Ten dzień po to przecież jest.
Czytaj wszystkie najważniejsze informacje z powiatu strzeleckiego. Kup aktualne e-wydanie "Strzelca Opolskiego"!
Komentarze