Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 5 grudnia 2025 08:35
Reklama Filplast
Reklama EBO
Reklama

Mogła być rozstrzelana, ale uszła z życiem. Wspomnienia Kresowiaków

W grudniu oficjalnie zawiązało się Stowarzyszenie Kresowe Strzelec, do którego należą potomkowie Kresowiaków, a także miłośnicy historii. W ramach projektu „Kresy - ocalić od zapomnienia”, który był realizowany we współpracy z Miejską i Gminną Biblioteką Publiczną w Strzelcach Opolskich powstała książka. Mirosław Maciaszczyk, Ludmiła Starzec i Andrzej Szmigiel podzielili się z nami swoimi wspomnieniami.
Mogła być rozstrzelana, ale uszła z życiem. Wspomnienia Kresowiaków
Mirosław Maciaszczyk, Ludmiła Starzec i Andrzej Szmigiel

Niesamowita więź

Ludmiła Starzec pochodzi z rodziny polsko-rosyjskiej. Urodziła się w 1949 roku w Kołomyi na Kresach.

- W 1957 roku moja babcia zadecydowała, że wraca do Polski do męża. Dziadek wyjechał wcześniej, dostał mieszkanie i pracę w cukrowni w Łagiewnikach koło Wrocławia. Pamiętam, że w Kołomyi na naszej ulicy mieszkało dużo Polaków i ludzi wielu narodowości. Wszyscy tworzyliśmy wielką rodzinę. Żyliśmy w biedzie, ale w przyjaźni. Wspólnie przeżywaliśmy radości i smutki - wspomina pani Ludmiła.

W Kołomyi chodziła do ukraińskiej szkoły i tam uczyła się języka ukraińskiego. 

- Ze względu na to, iż moja mama była Rosjanką, nie posługiwała się biegle językiem polskim, więc nasze rozmowy odbywały się w języku rosyjskim. Dziadkowie i mój ojciec rozmawiali ze mną w języku ojczystym. Kiedy wyjeżdżaliśmy z Kołomyi w grudniu, żegnała nas cała społeczność. Było to niesamowite, jaka między nami była silna więź. Pamiętam, jak trzy razy wsiadałam i wysiadałam z pociągu. Podjęcie decyzji było dla mnie jako dziecka bardzo trudne. W Kołomyi zostawała moja mama i brat Igor. Zdecydowałam się jednak na wyjazd z bólem serca, będąc przekonaną, że reszta rodziny szybko do nas dołączy - wspomina strzelczanka.

Mimo wielu starań połączenie rodziny nigdy nie doszło do skutku, ponieważ mama była Rosjanką. Babcia była bardzo dobrą i ciepłą osobą, dawała wnuczce wiele ciepła i otuchy.

- Myślę, że tylko dzięki niej przetrwałam ciężki okres dorastania bez mamy. Po przyjeździe do Polski mogłam kontaktować się z mamą wyłącznie listownie. Listy mamy do mnie były pisane w języku rosyjskim, a moje do niej po polsku - wspomina Ludmiła Starzec. 

Kiedy przyjechały do Polski, była Wigilia, a w domu czekała na nie cała rodzina. 

- Było dużo łez szczęścia - wzrusza się pani Ludmiła. - Każdego roku święta przebiegały w rodzinnej atmosferze wśród śpiewu kolęd. Brakowało mi jako dziecku wspólnego kolędowania w Kołomyi. Pamiętałam, jak chodziliśmy od domu do domu przebrani, radośni z kolędą. Wszędzie byliśmy serdecznie przyjmowani - dodaje. 

Pani Ludmiła była chrzczona dwa razy. Pierwszy raz w Kołomyi w cerkwi, kiedy była malutka. Po przyjeździe do Polski, aby przyjąć pierwszą komunię świętą, została powtórnie ochrzczona w Kościele katolickim. Dobrze to pamięta, gdyż miał 9 lat.

- Miłe i radosne wspomnienia przeplatają się ze smutnymi wątkami. Pamiętam z opowieści babci, jak na naszej ulicy gonili Żydów do gazu. Jedna z Żydówek była żoną Polaka, dlatego nie groziło jej w tym czasie niebezpieczeństwo. Pewnego dnia naszą ulicą pędzono Żydów na stracenie, zobaczyła wśród nich swoją rodzinę. Więź między nią a rodziną była tak silna, że nie wahając się ani chwili, dołączyła do nich dzieląc ich los, zostawiając swego męża. Nawet teraz, kiedy o tym wspominam, czuję smutek i żal. Trudnym przeżyciem dla mnie jako dziecka był los ukochanego pieska Puszka. Przeczuwając rozstanie, zginął pod kołami samochodu dzień przed naszym wyjazdem - dodaje. 

Wszyscy przodkowie z Kresów

Cała rodzina Andrzeja Szmigla pochodzi z Kresów. Strona ojca mieszkała w Stanisławowie, który teraz nazywa się Iwano-Frankiwsk. 

- Dziadek był szewcem i rymarzem, utrzymywał rodzinę. Podczas okupacji jego córka, moja ciocia, została zabrana do Niemiec na roboty do bauera. Miała wtedy 16 lat. Później dostała się do obozu przejściowego i miała zamiar wrócić do Polski. Tutaj czekała na nią już rodzina, która zamieszkiwała w Racławicach Śląskich - mówi pan Andrzej. - Ciocia rozmawiała jednak z innymi w obozie, dowiedziała się, że jest możliwość wyjechania do Ameryki. Miała skończone 18 lat, napisała wniosek o azyl i się udało. Dostała się do Kanady, mieszka tam do dziś. Ma 96 lat - dodaje. 

Drugi dziadek pana Andrzeja, ze strony mamy, mieszkał pod Łodzią. Babcia pracowała jako pomoc domowa. Wcześniej oboje mieli swoje rodziny, ale ich małżonkowie zmarli. Postanowili się ze sobą pobrać, urodziło się im jeszcze siedmioro dzieci, w tym ojciec pana Andrzeja.

- Kiedy przyszło im przejechać na ziemie odzyskane, osiedlili się w Pomorzowicach (gmina Głubczyce). Tam poznali się moi rodzice i wzięli ze sobą ślub - dodaje pan Andrzej. 

Babcia schowana pod armatą

Mirosław Maciaszczyk wspomina swoją babcię, która urodziła się w 1900 roku w Busku. Dziadków nie pamięta. Babcia chodziła do szkoły w Busku. Posługiwała się biegle językiem niemieckim, rosyjskim, znała łacinę oraz hebrajski, bo do szkoły uczęszczały Żydówki. 

- W czasie II wojny babcia, aby przeżyć, sprzedawała wyprodukowaną przez siebie żywność we Lwowie. Żeby dostać się do Lwowa, musiała udać się do stacji Krasne, która była oddalona 6 km od Buska. Czasami korzystała z uprzejmości znajomych, którzy furmanką jechali w tą samą stronę. Pewnego dnia w Krasnym dowiedziała się od kolejarza, że do Lwowa będzie jechał pociąg wojskowy, który stał na sąsiednim peronie. Babcia niewiele myśląc schowała się pod plandekę, która przykrywała armatę. Kiedy pociąg zatrzymał się we Lwowie, a babcia wychodziła spod plandeki, zobaczył ją rosyjski oficer. Uznał ją za dywersanta, chciał ją zastrzelić. Długo nie zważał na tłumaczenia, błagania, lament, żywność, którą miała przy sobie. Kiedy babcia straciła już nadzieję, oficer puścił ją wolną - opowiada Mirosław Maciaszczyk. 

Jego babcia często wspominała swego ojca, który był kołodziejem, mówiła, że był złotą rączką m.in. zbudował krosno, na którym tkał.

- W 1910 roku w Busku wybuchł pożar, który swym zasięgiem objął większość miasta. Mój pradziadek własnymi siłami odbudował dom. Często dziadek dorabiał u hrabiny mieszkającej w Busku. Z opowiadań babci wiem, iż u hrabiny Badeni był browar, gorzelnia, stadnina, pola. Okoliczni mieszkańcy tam pracowali. Hrabina była dobrą kobietą, która życzliwie odnosiła się do ludzi. Pewnego dnia dziadka zabrali Niemcy, którzy się wycofywali z obawy, żeby nie zasilił wojska rosyjskiego. Niestety, dziadek tej drogi nie przeżył, mimo iż babcia go wykupiła. Wyczerpanie, głodówka przyczyniły się do jego przedwczesnej śmierci. Babcia została wdową z dwójką małych dzieci. Trzeciego najstarszego syna Kazimierza nie było, gdyż w wieku 16 lat wywieziono go na roboty. Z Buska przyjechała pod Tarnów z dziećmi, a następnie do Klisina w powiecie głubczyckim. Kazimierz przeżył wojnę, odnalazł matkę i rodzeństwo - opowiada pan Mirosław. 

W 1953 roku jego babcia słuchała radia Wolna Europa, tak jak większość Polaków. W tym czasie, gdy Stalin umarł, "życzliwy" sąsiad doniósł o słuchaniu niedozwolonej rozgłośni. Babcia dostała karę 2 lat więzienia. Po odbyciu półrocznego wyroku została zwolniona.

Żeby młodzi pamiętali 

W lipcu 2019 roku Mirosław Maciaszczyk pierwszy raz pojechał na Ukrainę. 

- Przeszedłem na emeryturę, stwierdziłem, że nie mogę już odwlekać planowanego od wielu lat wyjazdu. Wybrałem się motocyklem, ponieważ chciałem ominąć kolejki na granicy. Podróż dla mnie jako emeryta nie była zbyt łatwa. W drodze złapała mnie ulewa. Dojechałem późnym popołudniem przemoczony do suchej nitki do Buska. W Busku zatrzymałem się, aby zasięgnąć informacji, gdzie mogę zanocować. Okazało się, że zapukałem we właściwe drzwi, gdyż w tym domu mieściła się polska plebania. Zostałem ugoszczony. Proboszcz był moim przewodnikiem. Za każdym razem, kiedy jestem we Lwowie lub Busku, odkrywam nowe, ciekawe miejsca i ludzi - dodaje.

Mirosław Maciaszczyk poznał Danutę Skalską, prezes Towarzystwa Miłośników Lwowa w Bytomiu, oraz Grażynę Orłowską-Sondej, które przeprowadzają akcje pomocowe dla Kresowiaków.

- Z ich ekipami porządkowałem cmentarze. Będąc na kilku wykładach Tomasza Kuba Kozłowskiego w Strzelcach, zobaczyłem, że wiele osób jest zainteresowanych tematyką kresową. Powstał pomysł stworzenia w Strzelcach Stowarzyszenia Kresowian i się udało - mówi. 

Stowarzyszenie zaprasza wszystkich Kresowian, sympatyków oraz wszystkich zainteresowanych kultywowaniem tradycji kresowej na spotkania, które odbywają się w pierwsze środy miesiąca o godzinie 17.00 w miejskiej bibliotece. 

- Chcemy też aktywnie włączyć się w zbieranie dokumentów, pamiątek z Kresów, które będą wyeksponowane w powstającym muzeum kresowym w Brzegu. Zainteresowane osoby prosimy o kontakt pod numerem 667 855 363. Dziękuję również wszystkim, którzy włączyli się w akcję „Zaświeć gwiazdko dla Polaków na Kresach”. Dary bezpiecznie dotarły na Ukrainę. Obdarowani gorąco wszystkim dziękują za pamięć o nich i wsparcie. Korzystając z okazji, w imieniu Zarządu Stowarzyszenia Kresowego Strzelec pragnę złożyć wszystkim zdrowych, spokojnych, pełnych rodzinnego ciepła świąt Narodzenia Pańskiego. Wszelkiej pomyślności w nowym roku - dodaje Mirosław Maciaszczyk.

Czytaj wszystkie najważniejsze informacje z powiatu strzeleckiego. Kup aktualne e-wydanie "Strzelca Opolskiego"! 


Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama
ReklamaHeimat
Reklama
ReklamaMaxima 2
ReklamaHelios
Reklama
ReklamaOptyk Ptak 1197
ReklamaRe-gat
zachmurzenie duże

Temperatura: 4°C Miasto: Strzelce Opolskie

Ciśnienie: 1011 hPa
Wiatr: 8 km/h

Ostatnie komentarze
J Autor komentarza: MieszkaniecTreść komentarza: Żeby tylko były dokładne informacje na tych tabliczkach.Data dodania komentarza: 25.11.2025, 06:39Źródło komentarza: W gminie pojawią się nowe tabliczki informacyjne. Turyści powinni być zadowoleni J Autor komentarza: Jerzy S.Treść komentarza: Kacper! Szczerze gratuluję pasji i zaangażowania w historycznych poszukiwaniach. Kontynuuj i rozwijaj zainteresowania związane z przeszłością swojej małej ojczyzny i pamiętaj: per aspera ad astra... Jerzy S.Data dodania komentarza: 23.11.2025, 14:52Źródło komentarza: 18-latek z Piotrówki publikuje unikatowe przedwojenne historie J Autor komentarza: MieszkaniecTreść komentarza: Przebudowa ulicy Dzierżonia w dzielnicy FosowskieData dodania komentarza: 17.11.2025, 07:54Źródło komentarza: Kto rządzi w inwestycyjnym wyścigu w powiecie strzeleckim? Oto ranking G Autor komentarza: SkinnyTreść komentarza: Akcja wygląda na ratowanie dopłat z kasy EU. Śpieszą się, bo rok się kończy. Ale i tak można było przecież za te pieniądze inne konieczne remonty wykonać. Te pewnie były zbyt skomplikowane aby je zakończyć jeszcze przed Bożym Narodzeniem.Data dodania komentarza: 4.11.2025, 10:10Źródło komentarza: Drogi po budowie ronda wyglądają jak po wojnie. Kto je naprawi? S Autor komentarza: SmokTreść komentarza: "Objazd był wytyczony przez Kolonowskie i Ozimek, nie możemy odpowiadać za to, że kierowcy nie stosowali się do niego." - Możecie i odpowiadacie. To ZDW przeprowadził remont i jest odpowiedzialny za wszystko, co się z nim wiąże. Jak bierzecie hydraulika do domu na remont instalacji, to odpowiada on za wszystko, czy przy jego okazji zniszczy. Nie zrobiliście bypassu - to wy za to odpowiadacie. Wytyczyliście nierealny objazd na zasadzie dupochronu - to wy jesteście za niego odpowiadacie. Idziemy dalej - sprapraliście dobrą drogę Kolonowskie - Krasiejów: to wy za to odpowiadacie. Znaleźliście na drodze "mikropęknięcia" i zrobiliście z tego pretekst do przeprowadzenia niepotrzebnego remontu. W tym samym czasie na drodze Kolonowskie - Zawadzkie pęknięcia są już nie tylko mikro, ale i makro, droga zaczyna straszyć dziurami, a most na Małej Panwi tylko czeka, by się zawalić, ale tu remont nie jest potrzebny. W rezultacie zamiast dwóch dobrych dróg mamy teraz dwie spaprane. Na dodatek zabieracie się do remontu dobrej drogi Jemielnica - Piotrówka, kolejny przykład radosnej twórczości, gdzie wywalacie pieniądze w niepotrzebne inwestycje, a drogi, które naprawdę remontu potrzebują, stoją i czekają w kolejce na niewiadomo co. I to niestety wy, ZDW za to odpowiadacie.Data dodania komentarza: 30.10.2025, 08:09Źródło komentarza: Drogi po budowie ronda wyglądają jak po wojnie. Kto je naprawi? G Autor komentarza: SkinnyTreść komentarza: "Artoo-Detoo" ;-) (R2D2)Data dodania komentarza: 20.10.2025, 13:36Źródło komentarza: Od śląskiej godki do globalnej sławy. Synek z Raszowej podbija świat technologii
Reklama
Reklama