Nie boją się niskich temperatur i zimnej wody. Regularnie zażywają kąpieli w otwartych akwenach, nawet wtedy, gdy temperatura spada poniżej zera - to morsy z Krośnicy i Boryczy.
- Nasz nieoficjalny klub morsów istnieje już 4 lata. Grupa śmiałków liczyła na początku 10 osób. Pierwsza kąpiel w rzece Jemielniczanka miała miejsce 17 stycznia 2016 roku - relacjonuje Maria Hurek, która również bez strachu wskakuje do lodowatej wody. - Inicjatorami morsowania byli Piotr Woźnica i jego młodszy brat Mateusz - dodaje.
Od tego czasu aktywnych morsów systematycznie przybywa. Obecnie średnio grupa liczy 25 osób - morsują młodsi i starsi, kobiety i mężczyźni.
Spotkania odbywają się co niedzielę o godz. 14.00, a także w święta, np. w sylwestra, Nowy Rok czy drugi dzień świąt Bożego Narodzenia.
W tym sezonie kąpiący się mogą skorzystać z nowej atrakcji po morsowaniu - mobilnej sauny umieszczonej w zabudowanej przyczepce samochodowej, jej pomysłodawcami i organizatorami są też bracia Woźnica.
Jak wyglądają zimne kąpiele?
- Gdy temperatura jest minusowa, panowie robią loże w lodzie za pomocą siekiery i piły łańcuchowej, przed wejściem do wody obowiązuje rozgrzewka: trucht, pajacyki etc., w wodzie siedzimy około 5-6 min - opowiada pani Maria. - Po dynamicznym wyjściu z niej osuszamy się, okrywamy kocami, potem wchodzimy do sauny, pijemy ciepłą herbatę...
Morsowanie w naszym kraju zyskuje na popularności. To bardzo dobrze - gdyż ma zbawienny wpływ na zdrowie. Hartuje organizm, zwiększa jego odporność, poprawia wydolność krążenia i pracę serca, łagodzi skutki kontuzji...
Zachęcamy do dołączenia do grupy. Jej aktywność można śledzić na stronie fb „Morsy Krośnica-Borycz”. Zajrzyjcie, lajkujcie, a potem... do zimnej wody wskakujcie!
Komentarze