19 listopada weszły w życie przepisy dotyczące zwalczania choroby ND, czyli Newcastle Disease (rzekomego pomoru drobiu) - bardzo zjadliwej i niebezpiecznej dla zwierząt.
Na mocy rozporządzenia powiatowego lekarza weterynarii, na terenie powiatu wyznaczono obszar zapowietrzony w promieniu 3 kilometrów od wystąpienia ogniska choroby. Jest to teren najbardziej niebezpieczny epidemiologicznie. W jego skład weszły: Strzelce Opolskie, a także część miejscowości Brzezina, Rożniątów oraz Szymiszów.
Drugi rejon - to teren zagrożony, który rozciąga się w promieniu 10 kilometrów od miejsca wykrycia choroby. W tej strefie znalazły się: Błotnica Strzelecka, Dziewkowice, Grodzisko, Jędrynie, Kalinowice, Kalinów, Ligota Górna, Niwki, Osiek, Rozmierz, Sucha, Szczepanek, Warmątowice, a także części miejscowości: Brzezina, Kadłub, Rozmierka i Szymiszów (leżące w promieniu od 3 km do 10 km od ogniska choroby).
Rozporządzenie wprowadza też szereg nakazów i zakazów dla hodowców drobiu m.in. należy trzymać drób i inne ptaki w odosobnieniu, w kurnikach lub innych zamkniętych obiektach budowlanych w gospodarstwie. Oznacza to, iż ptaków nie można wypuszczać na dwór, z wyjątkiem specjalnych wolier.
Inny obowiązek dotyczy konieczności zastosowania środków dezynfekcyjnych przy wejściu i wyjściu z terenu gospodarstwa, kurnika. Posiadacze ptaków powinni niezwłoczne zgłosić do powiatowego lekarza weterynarii miejsce i ilość posiadanych zwierząt.
Aktualnie nie wolno też organizować targów, wystaw czy pokazów ptactwa.

Poza wspomnianymi nakazami, w rozporządzeniu można znaleźć szereg innych obostrzeń, których nieprzestrzeganie może skończyć się karą grzywny, a w przypadku większych naruszeń nawet sankcjami w postaci ograniczenia wolności lub jej pozbawienia do trzech lat.
Co na to hodowcy
Jak te przepisy odbierane są przez właścicieli drobiu i innego ptactwa?
Właściciele ferm drobiu w naszym powiecie wskazują, że dla bezpieczeństwa swoich stad natychmiast wprowadzają i bezwzględnie przestrzegają wszystkich zaleceń powiatowego lekarza weterynarii. W przypadku wystąpienia ND straty finansowe dla takich podmiotów mogą być ogromne.
Co z osobami, które hodują ptaki z pasji albo dla codziennej porcji świeżych jajek?
Pan Andrzej z Szymiszowa przyznaje, że nie jest zadowolony z tej sytuacji.
- Oczywiście podporządkuję się przepisom i zaleceniom lekarza weterynarii, ale żałuję, że przez te obostrzenia ominą mnie wystawy, na które od dawna planowałem jechać ze swoimi ptakami - mówi. Przy okazji apeluje też do niezrzeszonych hodowców ptaków, by ci przystąpili do związku, dzięki czemu mogą liczyć na wsparcie medyczne, porady ekspertów czy choćby pomoc przy szczepieniach ptaków.
- Pamiętajmy też, że bardzo ważna jest kwarantanna. Sam, wracając z targów czy wystaw, umieszczam ptaki w kwarantannie, by uniknąć rozprzestrzenienia się ewentualnej choroby - zaleca.
Pomniejsi hodowcy kwok w przydomowych ogrodach również deklarują stosowanie się do zaleceń.
- Boję się o moje kury, mam je od wielu lat, chcę, by były bezpieczne - mówi pan Roman ze Strzelec Opolskich.
Są jednak też tacy, którzy gdy tylko pojawiły się pierwsze informacje o rzekomym pomorze drobiu, postanowili zlikwidować swoje kury. Jak mówią, wrócą do hodowli na wiosnę, gdy choroba zniknie z rejonu.
Jak poinformowały służby weterynaryjne, obostrzenia w naszym rejonie potrwają co najmniej do 16 grudnia. Jeśli odkryte zostaną kolejne zachorowania, okres ten może zostać wydłużony.
Czytaj wszystkie najważniejsze informacje z powiatu strzeleckiego. Kup aktualne e-wydanie "Strzelca Opolskiego"!











Komentarze