Zawiadomienie o znalezionym niewybuchu wpłynęło na komendę policji po godzinie 20.00 w sobotę 7 czerwca za pośrednictwem Centrum Powiadamiania Ratunkowego. Pod numer 112 zadzwonił 17-letni Dominik.
- Syn wracał z imprezy w parku i tak jak wiele innych osób przechodził obok wykopu, tego pocisku nie dało się nie zauważyć, bo był duży, bulwersujące jest to, że nikt inny nie zareagował - relacjonuje matka nastolatka, Emilia Staszyńska. - To było obok sklepu i bardzo blisko domów, gdzie jest spory ruch, tuż obok bawiły się dzieci. Syn najpierw zadzwonił do męża, który zaraz tam podjechał, a chwilę potem na policję, ale pan przyjmujący zgłoszenie początkowo nie potraktował go nawet zbyt poważnie. Na szczęście wysłano jednak patrol, by sprawdzili na miejscu.
Z relacji policji i zdjęć wynika, że 30-centymetrowy, skorodowany pocisk leżał w kałuży obok koparki. Policjanci nie zdążyli jeszcze wyjaśnić, w jaki sposób się tam znalazł, ale można domniemywać, że ktoś go znalazł przy okazji prowadzonych prac. Pytanie, czemu od razu nie powiadomiono odpowiednich służb, pozostawienie pocisku mogło mieć konsekwencje w postaci niekontrolowanego wybuchu.
- Na miejsce skierowano funkcjonariusza po szkoleniu pirotechnicznym, który potwierdził, że jest to pocisk przeciwpancerny - mówi mł. asp. Dorota Janać z Komendy Powiatowej Policji w Strzelcach Opolskich. - Miejsce zostało objęte stałym nadzorem funkcjonariuszy policji i powiadomiono jednostkę wojskowa z Wrocławia.
Policjanci pilnowali niewybuchu aż do poniedziałku rano, gdy przyjechali po niego saperzy i przetransportowali na poligon celem kontrolowanej detonacji.
Mimo że od zakończenia wojny minęło 80 lat, w ziemi jest wciąż wiele niezdetonowanych niewybuchów i niewypałów, i jak ostrzegają naukowcy, wraz z długim upływem czasu stają się one coraz bardziej niestabilne. Dlatego trzeba postępować z nimi bardzo ostrożnie.
- W październiku też przy ulicy Marka Prawego "na skale" mój mąż znalazł niewybuch, ale tamten to był pocisk moździerzowy - dodaje pani Emilia. - Wtedy też powiadamialiśmy policję i trzeba było czekać trzy dni aż saperzy się zjawili. Najgorsze jest jednak to, że w takich wypadkach większość ludzi udaje, że takich niewybuchów nie widzi albo uznają, że to po prostu jakieś stare żelastwo...
Czytaj wszystkie najważniejsze informacje z powiatu strzeleckiego. Kup aktualne e-wydanie "Strzelca Opolskiego"!
Komentarze