- Już pod koniec roku 1944 wśród mieszkańców Strzelec Opolskich (wówczas Strzelec Wielkich) narastał niepokój z powodu zbliżającego się frontu wschodniego - mówi Piotr Smykała, pasjonat lokalnej historii, autor licznych książek o dziejach ziemi strzeleckiej. - Część osób wtedy wyjechała z miasta, bojąc się Armii Czerwonej. I to właśnie ich złe przeczucia się potwierdziły.
- Wkroczenie wojsk radzieckich było zupełnie niespodziewane - dodaje. - Miało miejsce w sobotę 20 stycznia o godzinie 23.00. Żołnierze 31 Samodzielnego Korpusu Pancernego w zasadzie nie napotkali silnego oporu. Wiemy na pewno, że zginęło 10 młodych i 4 starszych żołnierzy z obsługi działa przy moście od strony Zawadzkiego. Inni, którzy się poddali w mieście, zostali na miejscu rozstrzelani. W niedzielę strzelecki rynek i przylegające do niego uliczki pełne były pojazdów pancernych. Co ciekawe, ta pierwsza fala Sowietów okazała się nawet przyjaźnie nastawiona do miejscowej ludności. Dopiero kolejne fale były nad wyraz brutalne. Sowieci plądrowali domy, palili je, mordowali zwykłych mieszkańców. Strzelce dla Armii Czerwonej były jednym z pierwszych miast napotkanych w III Rzeszy.
O skali zniszczeń, jaka spotkała Strzelce Opolskie, oraz o losach pojedynczych osób i rodzin, Piotr Smykała opowiedział uczniom klasy trzeciej Centrum Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego w Strzelcach Opolskich podczas spaceru ulicami miasta śladami Tragedii Górnośląskiej.
- Krótkotrwałych walk na różnych ulicach i w zakątkach Strzelec było naprawdę dużo. Warto wspomnieć np. o małżeństwie Luci i Piusie Gaborach, którzy pod koniec stycznia 1945 zostali wyciągnięci ze swojego domu i pod miastem rozstrzelani w jednej z remiz. Luci i Pius Gaborowie byli właścicielami sklepu obuwniczego oraz producentami obuwia. Dzisiaj niedaleko ratusza znajduje się rzeźba w kształcie buta - właśnie na pamiątkę tej rodziny. Marka obuwia Gabor jest bardzo ceniona w Europie - mówi Piotr Smykała.
I dodaje, że najsłynniejszym morderstwem tamtych tragicznych dni było zabójstwo ówczesnego proboszcza parafii św. Wawrzyńca.
- Stało się to późnym wieczorem 24 stycznia 1945. Ks. dziekan Karl Lange został zamordowany w pobliżu kościoła. Żołnierzom sowieckim naraził się tym, że w krypcie ukrywał miejscowe kobiety. Wściekłość Sowietów wywołał dodatkowo brak kosztowności i zegarków na plebanii, po które przyszli. Proboszcza zabili ciosami bagnetów. Kapłan został pochowany 31 stycznia 1945 r. przy murach kościoła - wskazuje historyk. - Po tym zabójstwie Sowieci zabrali ukrywające się kobiety na Wapienniki i tam brutalnie je zgwałcili. Niemal wszystkie zostały potem zrzucone do kamieniołomu i zginęły.
Ksiądz Lange został jako jeden z nielicznych pochowany jeszcze w styczniu. Większość ofiar czekała na pochówek do kwietnia i maja.
- Zabici leżeli wszędzie, a była wtedy wyjątkowo surowa zima, co utrudniało kopanie grobów. Trupy miały też przestrzegać innych przed stawianiem oporu. W połowie lutego 1945 z rozkazu komendanta miasta wielu mężczyzn, a nawet kobiety, zostało zmuszonych do budowy okopów, rozbiórki zakładów i pomocy w różnych pracach na terenie miasta i powiatu. Większość internowanych wywieziono później do Związku Radzieckiego, skąd wrócili nieliczni. Dokładnej liczby poszkodowanych nie znamy - mówi pasjonat historii.
- Za to żyją jeszcze osoby, które widziały zrujnowane miasto po przejściu Sowietów. Nieodżałowany i nieodbudowany do dziś zostaje strzelecki zamek w Parku Renardów, spalony przez Rosjan, z centrum zniknęły liczne zabytkowe kamienice, których również nie oszczędzili - wskazuje Smykała.
Z okazji przypadającej w tym roku 80. rocznicy Tragedii Górnośląskiej młodzież z CKZiU wybrała się również do Muzeum Śląska Opolskiego na prelekcję oraz prezentację filmu poświęconego tej tematyce. W szkole nauczyciele przygotowali tematyczne gazetki, plakaty, a na lekcjach puszczali filmy poświęcone tamtym wydarzeniom.
- Śląsk to tygiel narodowościowy, kulturowy i religijny. Trzeba pamiętać, że w jednej rodzinie były osoby deklarujące narodowości niemiecką i polską, a niektóre czuły się po prostu Ślązakami. Dla Rosjan to jednak nie miało znaczenia. Zabijali wszystkich - bez względu na ich tożsamość, dlatego Tragedia Górnośląska ma tak doniosłe znaczenie w historii regionu i powinno się o niej opowiadać młodemu pokoleniu - podkreśla Piotr Smykała.
Czytaj wszystkie najważniejsze informacje z powiatu strzeleckiego. Kup aktualne e-wydanie "Strzelca Opolskiego"!











Komentarze