Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 14 grudnia 2025 17:21
Reklama
Reklama

"Archiwum kalwaryjskie" pierwszy raz w całości po polsku

Oryginał zabytku znajduje się w klasztorze na Górze św. Anny. Jest to księga o wymiarach 24 x 36 cm i grubości 4 cm. Oprawę wykonano z twardego kartonu oklejonego płótnem. Kartki są ze sobą zszyte, tworząc jeden zwarty wolumen. Redaktorem tomu wydanego w języku polskim jest o. Jozafat Gohly, franciszkanin. Pierwsze prace redakcyjne rozpoczął w 2003 roku.
"Archiwum kalwaryjskie" pierwszy raz w całości po polsku
Z początkiem maja w Leśnicy odbyło się spotkanie z o. Jozafatem. Oczywiście rozmawiano o "Archiwum kalwaryjskim". Organizatorem był Leśnicki Ośrodek Kultury i Rekreacji

Autor: Leśnicki Ośrodek Kultury i Rekreacji

Tekst kroniki zapisany został głównie po łacinie. Notatki pochodzące z przełomu XIX/XX w. sporządzono w języku niemieckim. Całość zawiera 413 ponumerowanych stron. 

- Początek prac nad "Archiwum kalwaryjskim" wziął się poniekąd stąd, że wiele osób się na nie powołuje, choć nie miały go w ręku - mówi autor opracowania, franciszkanin o. Jozafat Gohly, który pracował na Górze św. Anny w latach 1997-2006. - Najczęściej autorzy korzystali z przypisów umieszczonych w pracach o Górze św. Anny ojców Chryzostoma Reischa i Kamila Bolczyka. Przepisywano je z pokolenia na pokolenie. Dostęp do archiwum mieli ks. prof. Andrzej Hanich, nieżyjący już ks. prof. Jan Górecki i pani Zyta Zarzycka.

- Uważałem, że warto całość wydać w języku polskim - dodaje o. Jozafat. - Moi starsi bracia w zakonie czytali w sposób naturalny zarówno niemiecki, jak i łacinę. Znam niemiecki i łacinę na poziomie podstawowym, ale nigdy bym się nie odważył samemu odczytywać i tłumaczyć tekst napisany po łacinie lub po niemiecku neografią gotycką. Tekst łaciński fragmentami, krok po kroku tłumaczył o. Maksymilian Jerzy Damian, franciszkanin. Część niemiecką nieżyjący już proboszcz parafii Ostropa, ks. Ryszard Salańczyk.

Kalwaria czekała pół wieku

O. Gohly podkreśla, że tom, który teraz czytelnik może wziąć do ręki, opowiada historię Kalwarii na Górze św. Anny, a nie dzieje klasztoru. Wydanie "Kroniki konwentu”, czyli klasztoru na Górze św. Anny zapowiada na za rok.

Budowy Kalwarii w 1700 roku podjął się Jerzy Adam Gaschin, bratanek jej pomysłodawcy, Melchiora Ferdynanda Gaschina. Od biskupa wrocławskiego dostał zgodę na zbudowanie trzech większych i trzydziestu mniejszych kaplic. Robotę powierzył włoskiemu mistrzowi z Opola, Dominikowi Sighno. W lipcu 1709 roku Nowa Jerozolima była gotowa.

I... zaczął się z nią potężny kłopot. Okazało się bowiem, że pątników po kalwaryjskich dróżkach nie chce oprowadzać i otoczyć opieką duszpasterską ani leśnicki proboszcz, ani franciszkanie z Góry św. Anny. Bez przewodników na kalwarię nie chodzili wierni. Budowle stały i niszczały.

Franciszkanie nie mieli złej woli. Chcieli wiernie przestrzegać reguły. Bali się, że jak rzucą się w wir obowiązków duszpasterskich, nie będą mieli dość czasu na modlitwę. Byli gotowi służyć pątnikom przybywającym do św. Anny, ale nie chcieli brać odpowiedzialności za 33 kalwaryjskie kaplice. Wiedzieli dobrze, że aby utrzymać kalwarię, będą musieli zbierać pieniądze od pielgrzymów. A oni chcieli być autentycznie ubodzy i rzeczywiście nie mieli nic. Nawet ofiary za odprawiane msze św. oddawali leśnickiemu proboszczowi.

Dyskusje, spory i przepychanki między Gaschinami i zakonnikami trwały pół wieku. Kiedy wreszcie w 1763 roku franciszkanie zgodzili się organizować nabożeństwa kalwaryjskie, okazało się, że większość kaplic nadaje się do generalnego remontu.

- Warunki, na jakich franciszkanie przejęli Kalwarię, oczekiwania hrabiego itd. - to wszystko zostało zapisane - opowiada o. Jozafat.

W święto Podwyższenia Krzyża w 1764 roku rozpoczęły się nabożeństwa kalwaryjskie. Uczestniczyły w nich tłumy pątników z całego Śląska. Dwa lata później był gotowy schemat nabożeństw kalwaryjskich, który zresztą obowiązuje do dnia dzisiejszego. W 1767 roku o. Wacław Waxmański opracował specjalny modlitewnik na obchody: "Nowa Jerozolima albo Kalwarya całey Męki Jezusowey". Wydaną po polsku "kalwaryjkę" przetłumaczył na niemiecki hrabia Filip Collona ze Strzelec Opolskich.

- W 1771 roku prowincjał dał wskazanie, by wszystkie dokumenty dotyczące powstania kalwarii, odpustów i to ze wszystkimi szczegółami, ruchu pielgrzymów itp. spisywać - mówi o. Jozafat. - Zbierano też dokumenty wstecz i to wszystko składa się na pierwszą część tomu.

Notatki z trzech stuleci

"Archiwum kalwaryjskie” nie jest dziełem jednego autora. To zrozumiałe, gdyż są to notatki z prawie trzech stuleci. Zapisywanie informacji z ważniejszych wydarzeń należało do przełożonego konwentu, czyli gwardiana. Potwierdza się to w niektórych zapiskach, ponieważ piszący o danym fakcie był równocześnie w tym czasie gwardianem konwentu. Można wskazać na kilka wyjątkowych postaci, które z pewnością przyczyniły się do powstania tego dzieła. Jedną z nich był o. Wacław Waxmański, parokrotnie potwierdzający spisane wydarzenia swoją adnotacją: "Zgadza się - fr. Wacław, reformata i gwardian, prefekt kalwarii”. W latach 1777-1783 przełożonym konwentu został o. Bonawentura Stefański, który pojawia się również w notatkach kroniki jako jej autor. W XIX w. wiele zapisków poczynił o. Atanazy Kleinwächter, który pełnił funkcję gwardiana klasztoru na Górze św. Anny w latach 1864-1875 oraz 1887-1892.

Druga część "Archivum Calvaristicum” obejmuje wykaz procesji przybyłych na obchody kalwaryjskie i na Dróżki Maryi. Starano się spisać poszczególne grupy pielgrzymkowe, wykazując: datę przybycia, miejsce, z którego pochodzili pielgrzymi, w jakich nabożeństwach uczestniczyli oraz ile osób liczyła grupa pielgrzymkowa. Tę ostatnią rzecz szacowano na podstawie udzielonych Komunii Świętych.

- Dowiadujemy się z tej części, skąd przybywali ludzie na Górę św. Anny - opowiada o. Jozafat. - Nie wszystkie nazwy dawało się łatwo odczytać. Zwłaszcza, że pątnicy przybywali nie tylko ze Śląska, ale i z Moraw. Te nazwy spisywane ze słuchu często były germanizowane i latynizowane. A franciszkanie pracujący w XVIII w. na Górze św. Anny to byli Polacy z Krakowa. Te bardzo ciekawe szczegółowe zapisy zajmują kilkadziesiąt stron.

Liczby pielgrzymów musiały być w początkach istnienia Kalwarii naprawdę imponujące. Bracia odnotowywali osobno pielgrzymki po niemiecku i po polsku. Bardzo długi wykaz z Roku Pańskiego 1769 zaczyna się od informacji o przybyciu na Górę św. Anny w Wielki Czwartek i Wielki Piątek wielkiej liczby pątników. Przy dobrej pogodzie wykomunikowano 5200 osób - zanotował kronikarz. W Znalezienie Świętego Krzyża Komunię przyjęło 3500 ludzi. W Zielone Świątki 12100.

Część trzecia "Archiwum kalwaryjskiego” zawiera informacje o łaskach i cudach otrzymanych w tym miejscu za wstawiennictwem św. Anny. Po kilku zapisach kronikarza z XVIII w. znalazły się notatki dokonane przez o. Atanazego Kleinwächtera z II poł. XIX w. oraz opisy cudów uwiecznione przez kronikarzy lub przepisane z różnych XIX- i XX-wiecznych czasopism. Ostatnie notatki w tej części pochodzą z 1937 r.

Informacje i świadectwa

12 grudnia 1924 r. pani Anna Reimann przekazała gwardianowi o. Felixowi Kossowi notatkę o uzdrowieniu syna.

"Mój syn, mając lat 4, zachorował i nie mógł chodzić. Gdzie go położyłam, tam leżał. Trzech lekarzy nie mogło mu pomóc. 9 miesięcy leżał w szpitalu w Opolu. (…). W 1900 r. uciekłam się o pomoc do św. Anny i poleciłam Jej mojego syna w czasie kalwarii. Musiałam go nieść. Niosłam go przez całą kalwarię. Gdy wróciliśmy na górę, miał całkiem inny kolor, stanął na nogi i mógł się nieco ruszać. Mieszkaliśmy wtedy w Dąbrowie. Po powrocie odebrano nas ze stacji furmanką. Sam zdołał na nią wejść. Mój mąż przygotował mu dwie laski i tak się sam poruszał. Następnego roku pojechałam sama na Górę św. Anny. Po powrocie wyszedł mi naprzeciw, odrzucił jedną laskę i powiada, że o jednej mu się lepiej chodzi. Następnego roku znów pojechałam. Odebrał mnie na stacji, wyrzucając drugą laskę. Umiał chodzić bez pomocy i był bardzo szczęśliwy".

Czwarta część "Archiwum” stanowi zestawienie składów personalnych franciszkanów służących na Górze św. Anny od roku rozpoczęcia obchodów kalwaryjskich w 1764 aż do 1952 r. Piąta opisuje inwentarz kalwaryjski, czyli opis sprzętów i rzeczy zakupionych dla wyposażenia kaplic kalwaryjskich. Notatki zawierają skrótowy opis prac wykonanych przy kaplicach głównie w latach 1763-1800.

Czytaj wszystkie najważniejsze informacje z powiatu strzeleckiego. Kup aktualne e-wydanie "Strzelca Opolskiego"!

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Komentarze

Reklama
ReklamaHeimat
Reklama
ReklamaMaxima 2
ReklamaHelios
Reklama
ReklamaOptyk Ptak 1197
ReklamaRe-gat
zachmurzenie małe

Temperatura: 3°C Miasto: Strzelce Opolskie

Ciśnienie: 1026 hPa
Wiatr: 9 km/h

Ostatnie komentarze
J Autor komentarza: MieszkaniecTreść komentarza: Żeby tylko były dokładne informacje na tych tabliczkach.Data dodania komentarza: 25.11.2025, 06:39Źródło komentarza: W gminie pojawią się nowe tabliczki informacyjne. Turyści powinni być zadowoleni J Autor komentarza: Jerzy S.Treść komentarza: Kacper! Szczerze gratuluję pasji i zaangażowania w historycznych poszukiwaniach. Kontynuuj i rozwijaj zainteresowania związane z przeszłością swojej małej ojczyzny i pamiętaj: per aspera ad astra... Jerzy S.Data dodania komentarza: 23.11.2025, 14:52Źródło komentarza: 18-latek z Piotrówki publikuje unikatowe przedwojenne historie J Autor komentarza: MieszkaniecTreść komentarza: Przebudowa ulicy Dzierżonia w dzielnicy FosowskieData dodania komentarza: 17.11.2025, 07:54Źródło komentarza: Kto rządzi w inwestycyjnym wyścigu w powiecie strzeleckim? Oto ranking G Autor komentarza: SkinnyTreść komentarza: Akcja wygląda na ratowanie dopłat z kasy EU. Śpieszą się, bo rok się kończy. Ale i tak można było przecież za te pieniądze inne konieczne remonty wykonać. Te pewnie były zbyt skomplikowane aby je zakończyć jeszcze przed Bożym Narodzeniem.Data dodania komentarza: 4.11.2025, 10:10Źródło komentarza: Drogi po budowie ronda wyglądają jak po wojnie. Kto je naprawi? S Autor komentarza: SmokTreść komentarza: "Objazd był wytyczony przez Kolonowskie i Ozimek, nie możemy odpowiadać za to, że kierowcy nie stosowali się do niego." - Możecie i odpowiadacie. To ZDW przeprowadził remont i jest odpowiedzialny za wszystko, co się z nim wiąże. Jak bierzecie hydraulika do domu na remont instalacji, to odpowiada on za wszystko, czy przy jego okazji zniszczy. Nie zrobiliście bypassu - to wy za to odpowiadacie. Wytyczyliście nierealny objazd na zasadzie dupochronu - to wy jesteście za niego odpowiadacie. Idziemy dalej - sprapraliście dobrą drogę Kolonowskie - Krasiejów: to wy za to odpowiadacie. Znaleźliście na drodze "mikropęknięcia" i zrobiliście z tego pretekst do przeprowadzenia niepotrzebnego remontu. W tym samym czasie na drodze Kolonowskie - Zawadzkie pęknięcia są już nie tylko mikro, ale i makro, droga zaczyna straszyć dziurami, a most na Małej Panwi tylko czeka, by się zawalić, ale tu remont nie jest potrzebny. W rezultacie zamiast dwóch dobrych dróg mamy teraz dwie spaprane. Na dodatek zabieracie się do remontu dobrej drogi Jemielnica - Piotrówka, kolejny przykład radosnej twórczości, gdzie wywalacie pieniądze w niepotrzebne inwestycje, a drogi, które naprawdę remontu potrzebują, stoją i czekają w kolejce na niewiadomo co. I to niestety wy, ZDW za to odpowiadacie.Data dodania komentarza: 30.10.2025, 08:09Źródło komentarza: Drogi po budowie ronda wyglądają jak po wojnie. Kto je naprawi? G Autor komentarza: SkinnyTreść komentarza: "Artoo-Detoo" ;-) (R2D2)Data dodania komentarza: 20.10.2025, 13:36Źródło komentarza: Od śląskiej godki do globalnej sławy. Synek z Raszowej podbija świat technologii
Reklama
Reklama