Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 26 kwietnia 2024 07:45
ReklamaFilplast

Karczma, w której mieszkali jeńcy

Karczma w Olszowej istniała już prawdopodobnie w XVIII wieku. Pierwotnie należała do właściciela wsi i była dzierżawiona przez najemców. Olszowa (Olschowa) była podówczas dobrem grafa Philippa Colonny (1755-1807), który w 1789 r. kupił ją od von Schweinichena. Od 1813 r. wieś należała do grafa Leopolda Gaschina, a następnie od 1823 r. – do grafa Andreasa Renarda (1795-1874) i jego syna Johannesa (1829-1874), którzy założyli także wspaniałą hodowlę koni wyścigowych i zaprzęgowych. Stajnia była znana w całej Europie.
Karczma, w której mieszkali jeńcy

Na temat pierwszych właścicieli karczmy nie wiadomo nic. W połowie XIX wieku stała się ona własnością jednej z miejscowych rodzin. Zakupił ją Johann Tischbierek (1838-1917), sporo ryzykując, bo panował ogromny kryzys.

 

Nazwisko „Tischbierek” pochodzi bądź od połączenia niemieckich słów „tisch” („stół”) i „bier” (piwo) z dodaniem polskiej końcówki „-ek”, bądź od zlepka słów „tys biera”. Mogło to oznaczać przybranego chłopca lub parobka, który otrzyma od swego pana wolne gospodarstwo.

 

Johann dokonał w 1886 r. przebudowy karczmy. Podwyższył ją i urządził pokoje gościnne. W 1900 dokupił od sąsiada Mainischa działkę, na której wzniósł budynek mieszkalny i oborę. W grudniu 1914 r. interes przejął syn z trzeciego małżeństwa – Emanuel. W 1928 r. zmarła pierwsza żona Emanuela - Marianna, pozostawiając go z trójką dzieci. Po jej śmierci oddał on karczmę w dzierżawę rodzinie Galla. W 1929 r. ożenił się po raz drugi z Franciszką z Ujazdu.

 

Była to kobieta silna i energiczna. Pod jej wpływem rodzina znów zajęła się lokalem, który rozkwitł jak nigdy wcześniej. Co piątek urządzano świniobicie. Wyrabiano własne wędliny i alkohole, co przynosiło spore zyski. Urządzono też sklep, w którym sprzedawano własne wyroby. Już w 1926 r. doprowadzono tu prąd, więc dawne oświetlenie naftowe można było zastąpić światłem elektrycznym. Regularnie organizowano też wiejskie zabawy.

 

Urządzona w stylu myśliwskim karczma przeżywała tłuste lata do wybuchu wojny. Wraz z nią nastąpiła reglamentacja żywności i trzeba było zrezygnować z wielu potrwa oferowanych dawniej.

 

Jeńcy z przywilejami

Grudzień 1940 roku. Do karczmy Tischbierków przywieziono grupę 80 jeńców wojennych w angielskich mundurach. Mieli tu spędzić kilka następnych lat. Nie wiadomo dokładnie, kim byli, lecz z zachowanych zdjęć można wysnuć kilka wniosków...

Większość trafiła zapewne do niewoli podczas kampanii francuskiej, kiedy połączone siły dwóch europejskich mocarstw zostały błyskawicznie pokonane przez niemiecki Blitzkrieg. Dla porównania: właściwe działania wojenne na froncie zachodnim trwały niemal dokładnie tyle samo, co kampania w Polsce we wrześniu 1939 r. We Francji z Niemcami walczyły jednak dwie z najsilniejszych armii tamtego czasu, a Polska walczyła z dwoma napastnikami równocześnie.

Na podstawie mundurów ze zdjęć można przypuszczać, że część brytyjskich jeńców w Olszowej została pojmana w późniejszych etapach wojny. Mundury niektórych wskazują na to, że pochodzili ze szkockich regimentów. Pilnowało ich dziewięciu niemieckich strażników. Na żadnej z zachowanych fotografii nie widać jednak, żeby strażnicy chodzili z bronią. Zarówno dla nich, jak i dla jeńców musiał to być rodzaj azylu od szalejącej po kontynencie wojny.

Anglicy w niemieckiej niewoli traktowani byli w sposób wyjątkowy. Mogli otrzymywać paczki z Czerwonego Krzyża (mieszkańcy Olszowej do dziś pamiętają, że dostawali od jeńców czekoladę z paczek), a nawet korespondować z rodziną. Choć ocenzurowane przez Abwehrę - listy jednak docierały do Wysp Brytyjskich, co było podczas wojny czymś wyjątkowym. Jeńcy ci korzystali też z innych przywilejów. Posiadali własny personel medyczny (złożony także z brytyjskich jeńców), dostęp do książek i możliwość leczenia się w szpitalach. Za nieuzasadnione okrucieństwo wobec Anglików niemieccy strażnicy byli surowo karani.

Jeńcy mieli prawo do jeszcze jednego wyjątkowego przywileju. Wybierali z własnych szeregów męża zaufania, który reprezentował ich przed władzami obozu. Taki mąż zaufania mógł całkowicie legalnie kontaktować się z ambasadą USA (a po przystąpieniu do wojny Stanów Zjednoczonych – ambasadą Szwajcarii). Nic dziwnego, że inni jeńcy wojenni nie przepadali za obdarzonymi wyjątkowymi przywilejami Anglikami. W Olszowej (w latach 1936-45 wieś nazywała się Erlenbusch) pracowali przy wyrębie lasu i w gospodarstwach rolnych, na których w tamtym okresie brakowało mężczyzn, bo zostali wcieleni do armii. Pomagali też przy usuwaniu skutków huraganu, który nawiedził okolice w 1940 r. Na początku 1941 roku 50 jeńców przeniesiono do Sieroniowic i na Górę św. Anny. Na miejscu pozostało ich tylko 30, a pilnowało ich dwóch niemieckich żołnierzy.

Jesienią 1944 r. jeńców z Olszowej wywieziono na zachód – prawdopodobnie do Bawarii i Saksonii, gdzie doczekali się wyzwolenia. Z dostępnych informacji wynika, że wszyscy przeżyli wojnę.

Ich pobyt w Olszowej udokumentowany jest dużą liczbą fotografii. Widać na nich jeńców podczas codziennych zajęć – cięcia drewna czy odśnieżania. Pozują z cielakiem, podczas porannej toalety lub odpoczynku. Na jednej z fotografii utrwalono inspekcję dokonywaną przez niemieckiego oficera. Prawie na wszystkich są uśmiechnięci. Oglądając te fotografie, trudno znaleźć na ich twarzach oznaki niezadowolenia czy zmęczenia. Ze stopnia zużycia mundurów można wysnuć wniosek, że wykonywana przez nich praca nie należała do ciężkiej.

Po wielu latach, wiosną 1997 r. dwóch byłych jeńców angielskich odwiedziło Olszową i karczmę, w której spędziło lata wojny. Spotkali się z aktualnymi jej właścicielami. Przyjechał między innymi kucharz, który przygotowywał posiłki dla swoich kolegów w niewoli. To spotkania po latach okazały się dla rodziny Tiszbierek niesamowitym przeżyciem.

- Niestety, nie wymieniliśmy się wtedy adresami i dziś nie możemy się z nimi skontaktować – żałuje Gerard Tiszbierek.

U Tiszbierków

14 lutego 1945 r. Emanuel Tischbierek został internowany przez Sowietów do Związku Radzieckiego, gdzie zmarł na tyfus 15 czerwca 1945 r. - pięć dni po swoich 57. urodzinach. Od tego czasu wiele się zmieniło. Franciszka Tiszbierek po stracie męża nadal chciała prowadzić karczmę. Jednak władze komunistyczne utrudniały jej pracę. Doszło nawet do jej aresztowania i osadzenia w więzieniu, z którego wyszła schorowana i załamana. Franciszka zmarła w lipcu 1949 r. Potem jedynie sala taneczna była wykorzystywana na imprezy okolicznościowe (zabawy, wesela itp.), a w miejscu sklepu rzeźniczego znajdował się skup mleka od rolników z Olszowej. Karczmę i gospodarstwo rolne przejął po powrocie z amerykańskiej niewoli syn Marianny i Emanuela, Jerzy Tiszbierek (1926-2004), który ożenił się w 1956 r. z Jadwigą z d. Skowronek. Małżonkowie mieli ośmioro dzieci: Norberta, Gerarda, Piotra, Marię, Brygidę, Alicję, Joannę i Elżbietę.

 

Jerzy Tiszbierek od 1972 r. próbował reaktywować karczmę. Dopiero jego syn, Gerard, zrealizował plany ojca. 18 lutego 2012 r., po wielu latach, nastąpiło ponownie otwarcie już nie karczmy, ale restauracji „U Tiszbierka” przeznaczonej na imprezy okolicznościowe – wesela, stypy, urodziny itp. Dziś można wstąpić tam na posiłek w otoczeniu historycznych fotografii i przejść się po podłodze, z tych samych desek, na których spali angielscy jeńcy wojenni.

 

Na podstawie informacji Jadwigi Tiszbierek, Gerarda Tiszbierek i Róży Tiszbierek oraz publikacji Dariusza Pietruchy w „Odkrywcy” nr 12/2013.


Podziel się
Oceń

Komentarze
ReklamaSkład Opału
ReklamaHeimat
ReklamaMaxima - grudzień
ReklamaHelios
ReklamaOptyk Ptak 1197
ReklamaHospicjum2022
ReklamaRe-gat
zachmurzenie małe

Temperatura: 3°CMiasto: Strzelce Opolskie

Ciśnienie: 1012 hPa
Wiatr: 13 km/h

Ostatnie komentarze
J Autor komentarza: MieszkaniecTreść komentarza: OSP Fosowskie jest jedyną atrakcją dla dzieci w Fosowskiem.Dziękujemy OSP Fosowskie i życzymy dużo sukcesów.Data dodania komentarza: 16.04.2024, 11:56Źródło komentarza: Chętnych do Drużyn Pożarniczych nie brakuje J Autor komentarza: MieszkaniecTreść komentarza: Pani Baryga, nie ma szkoły podstawowej w Staniszczach Wielkich.Proszę nie wprowadzać w błąd czytelników Strzelca Oplskiego. Proszę się dokładnie dowiedzieć gdzie ta szkoła się znajduje.Data dodania komentarza: 25.03.2024, 18:43Źródło komentarza: Młodzież recytowała poezję po niemiecku J Autor komentarza: JanTreść komentarza: Jaka praca taka płaca.Data dodania komentarza: 14.03.2024, 10:51Źródło komentarza: Coraz mniej chętnych na radnych. Bo się to nie opłaca S Autor komentarza: AdamTreść komentarza: No ciekawe. Niech pokażą te plany.Data dodania komentarza: 05.03.2024, 12:59Źródło komentarza: Ul. Mickiewicza w Zawadzkiem będzie remontowana jeszcze w tym roku J Autor komentarza: JanTreść komentarza: Dokładne miejsce pożaru to dzielnica FosowskieData dodania komentarza: 26.02.2024, 18:35Źródło komentarza: Uratował seniora przed ogniem. Dzielnicowy z Kolonowskiego z ważnym odznaczeniem K Autor komentarza: TommyTreść komentarza: Miasto się wyludnia nie przez brak pracy. Miasto się wyludnia bo w tym mieście nie ma co robić po pracy. Tylko markety, apteki i mini galerie handlowe.Data dodania komentarza: 23.02.2024, 19:55Źródło komentarza: Wybory 2024. Jan Wróblewski po 10 latach robi drugie podejście do władzy
Reklama