Kilka dni temu otrzymaliśmy maila od jednego z naszych Czytelników:
Mam na imię Krzysztof i mieszkam wraz z rodziną w bloku przy ul. Gogolińskiej. Od długiego czasu, my mieszkańcy bloku 7-9-11, borykamy się z uciążliwym problemem. Od lat przy śmietnikach wystawiane są śmieci o dużych gabarytach. Śmietniki nie tak dawno zabudowano, postawiono okratowane wiaty. Od tego czasu tuż obok rośnie sterta wielkich śmieci: mebli, wersalek, zużytego sprzętu AGD, opon. Mieszkańcy okolicznych bloków, którzy podrzucają śmieci dużych gabarytów (nie patrząc na datę odbioru takich śmieci, sterta rośnie miesiącami) albo nie wiedzą, albo nie zwracają uwagi na fakt, iż elektrośmieci czy opon, firma zajmująca się wywozem śmieci nie zabiera. Takie rzeczy będę leżeć latami... Nie raz byłem świadkiem, jak bawiące się dzieci próbowały wyszarpać coś z hałdy, żeby się tym pobawić. Nic tylko czekać, aż pewnego dnia hałda runie na dziecko. Wtedy oczywiście będzie się szukać winnego. Żeby tego było mało, owe dzikie wysypisko stało się miejscem spotkań lokalnych smakoszy trunków. Na nieszczęście dla nas mieszkańców, co niektórzy załatwiają swoje potrzeby fizjologiczne w miejscu swoich spotkań towarzyskich. Problem jest znany PUKiM-owi, który zarządza budynkiem. Była koncepcja, aby w miejscu nielegalnej zbiórki odpadów postawić kamerę, jednak ostatecznie PUKiM wycofał się z tego pomysłu. Mieszkańcy pozostali z problemem sami... Może po publikacji artykułu i zapoznaniu się z sytuacją, znajdzie się osoba decyzyjna i odpowiedzialna, która będzie potrafiła zaradzić temu bałaganowi.
Henryk Nowakowski, prezes Przedsiębiorstwa Usług Komunalnych i Mieszkaniowych w Strzelcach Opolskich, przyznaje, że problem z odpadami o wielkich gabarytach jest w wielu miejscach w mieście.
- Już jakiś czas temu zmotywowaliśmy wspólnoty mieszkaniowe do tego, żeby postawiły wiaty śmietnikowe, co miało sprawić, że zapanuje większy porządek. Chcieliśmy tym samym wyeliminować sytuacje, kiedy mieszkańcy podrzucają innym śmieci. Jest to trudny temat, bo ludzie po prostu nie stosują się do harmonogramu wywózki i wystawiają śmieci, kiedy im wygodnie - mówi prezes. - Kiedyś organizowaliśmy dwie zbiórki akcyjne w ciągu roku, teraz są trzy. Niestety nie ma złotej recepty na to, jak rozwiązać tę sytuację, bo nawet gdybyśmy odbierali gabaryty co miesiąc to i tak pewnie gdzieś by zalegały, bo ktoś zapomniał o zbiórce - dodaje.
Prezes PUKiM podkreśla, że odpady można przywieźć na PSZOK.
- Obecnie przyjmujemy ich ogromne ilości, aż 50 ton miesięcznie, a i tak wiele odpadów zalega przy śmietnikach. Ludzie sami muszą się nauczyć, że tak po prostu się nie robi, bo przecież śmiecimy sami sobie - mówi.
Co do montażu kamery, o której wspomina nasz Czytelnik, ta obecnie zainstalowana jest przy innej nieruchomości. Jednak jak podkreśla prezes PUKiM, w miejscach, gdzie montowane są kamery, musi pojawić się też informacja, że teren jest monitorowany, a wtedy rzadko kto podrzuca śmieci. Odpady przy ulicy Gogolińskiej nie będą leżały do następnej zbiórki - PUKiM dogada się ze Spółdzielnią Mieszkaniową, która również korzysta z tego terenu i razem podejmą decyzję, kto zapłaci za ich wywóz.
Komentarze